Francja. Merkel, Hollande i Rajoy na miejscu katastrofy airbusa (ZOBACZ ZDJĘCIA)
- 03/25/2015 04:28 PM
Kanclerz Niemiec Angela Merkel, prezydent Francji Francois Hollande i premier Hiszpanii Mariano Rajoy odwiedzili w środę okolice miejsca katastrofy samolotu Airbus A320 Germanwings. W trudno dostępnym rejonie francuskich Alp trwają poszukiwania ciał 150 ofiar.
W miejscowości Seyne-les-Alpes, kilka kilometrów od miejsca tragedii, wyraźnie poruszeni przywódcy podziękowali lekarzom, strażakom i żołnierzom, którzy szukają ciał ofiar. Podczas krótkiej uroczystości w pobliskiej miejscowości Vernet uczcili pamięć 150 zabitych, w tym 72 Niemców i 51 Hiszpanów.
Na wspólnej konferencji prasowej Hollande poinformował, że znaleziono obudowę drugiej czarnej skrzynki airbusa, czyli rejestratora parametrów lotu, ale bez zawartości. Zapewnił, że władze zrobią wszystko, by wyjaśnić przyczyny katastrofy.
Pierwszą czarną skrzynkę odnaleziono w dniu tragedii. Rejestrator rozmów w kokpicie jest bardzo uszkodzony, ale nadal może być wykorzystany do badań.
Jak pisze BBC, najważniejsze jest ustalenie, czy przez ostatnie osiem minut lotu, gdy maszyna traciła wysokość, piloci rozmawiali ze sobą. Jeśli nic nie mówili, może to oznaczać, że byli nieprzytomni, co sugeruje, że doszło do dekompresji, co wyjaśniałoby, dlaczego nie wysłali sygnału SOS lub nie próbowali zmienić trasy lotu.
Według śledczych fakt, że szczątki są porozrzucane na niewielkim obszarze, sugeruje, że airbus najpewniej nie eksplodował w powietrzu.
Premier Francji Manuel Valls powiedział, że na razie nie wyklucza się żadnej hipotezy, oprócz tej o wybuchu na pokładzie. Atak terrorystyczny nie jest najbardziej prawdopodobnym scenariuszem - podkreślił szef francuskiego MSW Bernard Cazeneuve.
Według szefa niemieckiego MSW Thomasa de Maiziere'a "nie ma mocnych dowodów na to, że do katastrofy celowo przyczyniły się osoby trzecie".
"Jest dla nas niewytłumaczalne, jak taka tragedia związana z wysokością przelotową mogła spotkać samolot, który był w dobrym stanie technicznym i za którego sterami siedzieli dwaj przeszkoleni przez Lufthansę piloci" - oświadczył szef tej firmy, spółki-matki Germanwings, Carsten Spohr.
W poniedziałek, dzień przed katastrofą, w 24-letnim airbusie naprawiano klapę komory podwozia przedniego. Rzeczniczka Lufthansy zapewniła jednak, że naprawa nie była związana z kwestiami bezpieczeństwa i że jej celem było zmniejszenie hałasu.
W środę kontynuowano niebezpieczną operację poszukiwania ciał ofiar na zboczach wąwozu. Śledczy pracują na wysokości ok. 2 tys. m n.p.m. Odnalezienie wszystkich szczątków ciał zajmie co najmniej tydzień.
"Oczekuje się, że będzie tam pracować 200 śledczych, jak tylko miejsce zostanie zabezpieczone przez żandarmerię wysokogórską" - powiedział prowadzący tę sprawę prokurator z Marsylii Brice Robin. 12 śledczych już rozpoczęło identyfikację zwłok, która może trwać wiele dni lub tygodni. Wcześniej jeden ze śledczych mówił, że odnalezione dotychczas szczątki ciał są mniejsze od neseseru.
W Seyne-les-Alpes ekipy psychologów zajmują się bliskimi ofiar. W okolicy wszystkie hotele są pełne, mieszkańcy miejscowości zaoferowali, że mogą przyjąć pogrążonych w żałobie krewnych zabitych.
Psychologów do Francji wyśle wkrótce Hiszpania, a także sześciu policjantów, którzy pomogą w identyfikacji ciał. Madryt zaoferował też przysłanie żołnierzy z oddziałów ratunkowych i poszukiwawczych.
Rzecznik francuskich sił powietrznych poinformował, że we wtorek lotnictwo wysłało myśliwiec Mirage 2000 w rejon, w którym samolot Germanwings zniknął z radarów, ale odrzutowiec dotarł na miejsce zbyt późno, by pomóc airbusowi.
W siedzibie Lufthansy szefowie i pracownicy uczcili minutą ciszy pamięć ofiar. Linie Germanwings odwołały kilka lotów, gdyż niektórzy członkowie personelu twierdzili, że po śmierci kolegów nie są w stanie wykonywać obowiązków.
W Hiszpanii flagi na budynkach rządowych opuszczono do połowy masztów. Minutą ciszy uczczono pamięć zabitych, odwołano sesję parlamentu w Madrycie. W barcelońskiej operze Liceu oddano hołd śpiewakom, którzy byli na pokładzie feralnego lotu. Kazach Oleg Bryjak i Niemka Maria Radner w weekend występowali na scenie Liceu.
Z całego świata płyną wyrazy współczucia. Prezydent USA Barack Obama w rozmowie telefonicznej złożył kondolencje premierowi Rajoyowi. "To bardzo bolesne, gdy słyszy się o uczniach, niemowlętach, rodzinach, których życie tak nagle się skończyło" - mówił w brytyjskim parlamencie premier David Cameron.
Airbus A320 Germanwings wystartował we wtorek przed godz. 10 z Barcelony i leciał do Duesseldorfu w Niemczech. Rozbił się na wysokości ok. 2 tys. metrów n.p.m., w miejscowości Meolans-Revel w Alpach francuskich. Samolot zniknął z radarów niedaleko miejscowości Barcelonnette. Tracił wysokość przez około osiem minut.
Na pokładzie znajdowało się 144 pasażerów i sześciu członków załogi; nikt nie przeżył katastrofy.
Według najnowszych danych Germanwings, wśród zabitych jest co najmniej 72 Niemców, w tym 16 licealistów wracających z tygodniowej wymiany językowej. Z kolei władze w Madrycie twierdzą, że do Duesseldorfu leciało co najmniej 51 Hiszpanów. Od większości ich bliskich pobrano próbki DNA.
Zdaniem niemieckiego przewoźnika wśród ofiar jest również po dwóch Amerykanów, Australijczyków, Argentyńczyków, Irańczyków, Wenezuelczyków, a także obywatele W. Brytanii, Holandii, Kolumbii, Meksyku, Japonii, Danii, Belgii i Izraela. Lista ta nie jest jeszcze pełna. Władze Francji podają, że zginąć mogli również obywatele Maroka.
Londyn informuje o trzech obywatelach W. Brytanii, którzy ponieśli śmierć w katastrofie. Jak pisze agencja AP, wśród zabitych jest żona mieszkającego w Manchesterze Polaka, Hiszpanka, oraz ich siedmiomiesięczny syn.
Według władz Kazachstanu na pokładzie było trzech obywateli tego kraju. We wtorek Hollande mówił, że samolotem lecieli również "bez wątpienia" Turcy.
Była to najtragiczniejsza katastrofa lotnicza we Francji od wypadku Concorde'a linii Air France, w którym w 2000 roku zginęło 113 osób.
W tej samej okolicy w południowych Alpach rozbił się we wrześniu 1953 roku samolot, który leciał z Paryża do Sajgonu.(PAP)
fot.EPA
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.
Reklama