Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 12:31
Reklama KD Market
Reklama

Wielki Brat grzebie w naszej poczcie

Jeżeli nie chce ci się usunąć ze swojej internetowej skrzynki pocztowej starej korespondencji, to może skłoni cię do tego ten felieton. Rząd federalny nie musi ubiegać się o nakaz sądowy, by swobodnie czytać wszystkie e-maile sprzed sześciu miesięcy i więcej. Większość Amerykanów nie ma pojęcia, że uchwalona w 1986 roku ustawa o komunikacji elektronicznej – Electronic Communications Privacy Act – została tak sformułowana, że wprawdzie chroni przed bezzasadnymi rewizjami, zgodnie z czwartą poprawką do konstytucji, ale ochrona dotyczy tylko poczty elektronicznej wysłanej lub otrzymanej w terminie krótszym niż pół roku.



Tekst ustawy zawiera „zasadę 180 dni” pozwalającą urzędnikom rządowym na traktowanie jako porzuconych wszystkich starszych niż pół roku e-maili, SMS-ów oraz innych dokumentów elektronicznych przechowywanych na odległych serwerach, w tak zwanych „chmurkach”.

Rząd ma do nich dostęp na podstawie przysługującego mu uprawnienia sądowego, tzw. subpoena, które jednak zdaniem krytyków omija właściwe postępowanie prawne. Ale jeżeli powyższe informacje skłoniły cię do szybkiego wyczyszczenia skrzynek Gmail i Dropbox, to powinieneś wiedzieć, że nawet usunięta poczta elektroniczna może być dostępna dla Wielkiego Brata, jeżeli jej kopie istnieją gdziekolwiek na serwerach osób trzecich.

Ustawa o komunikacji elektronicznej została sformułowana 29 lat temu, a więc w czasie, gdy większość Amerykanów nie posiadało kont e-mailowych. Republikański kongresman Kevin Yoder z Kansas stanął ostatnio na czele grupy ustawodawców, którzy chcą nowelizacji prawa dotyczącego poczty elektronicznej. Jego zdaniem rząd posługuje się archaiczną luką prawną, aby obejść prawo do prywatności przysługujące Amerykanom.

Funkcjonariusze federalni wprawdzie nie mogą wyważyć drzwi i zabrać dokumentów z biurka, ale mogą zwrócić się na przykład do firmy Google o przesłanie wszystkich dokumentów elektronicznych z konta danego obywatela. Projekt ustawy ma zobligować agencje rządowe oraz organa ścigania, aby – jeżeli zaistniało prawdopodobieństwo złamania prawa – występowały do sądu o wydanie nakazu rewizji.

Projekt nowej ustawy, Email Privacy Act, przewija się przez Kongres od lat, ale dopiero sensacyjne doniesienia o tym, że National Security Agency dopuściła się szpiegowania Amerykanów w ich własnym kraju doprowadziły do powstania w Kongresie rosnącej nieustannie koalicji złożonej, co jest absolutną rzadkością, zarówno z liberałów, jak i konserwatystów zmierzających wspólnie do wzmocnienia ochrony prawnej obywateli przy posługiwaniu się przez nich komunikacją cyfrową. Email Privacy Act ma poparcie szerokiego wachlarza organizacji: od konserwatywnej Heritage Foundation do liberalnej American Civil Liberty Union. Za projektem opowiedziały się też znane firmy technologii cyfrowej jak Amazon, Facebook, Twitter, Apple i Google. Ale według Electronic Frontier Foundation, organizacji zabiegającej o ochronę praw obywatelskich ery cyfrowej, Email Privacy Act jest daleki od doskonałości. Nie zawiera na przykład zakazu gromadzenia przez rząd informacji o korespondencji elektronicznej wysyłanej i otrzymywanej przez danego użytkownika, ale bez treści zawartej w tej korespondencji.

W przesłuchaniach kongresowych na temat projektu Email Privacy Act i w listach wyborców do kongresmanów przewija się jednocześnie obawa, że proponowana ustawa mająca chronić prawa obywateli do prywatności może jednocześnie utrudnić dochodzenia kryminalne i śledztwa w sprawach cywilnych.

Wojciech Minicz

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama