Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 01:04
Reklama KD Market

Dekrety Obamy ws. nielegalnych imigrantów czasowo zablokowane

Sąd federalny w Teksasie, do którego wpłynął pozew od jednego z 26 konserwatywnych stanów kwestionujących legalność polityki imigracyjnej prezydenta Baracka Obamy, wydał wyrok, który czasowo zawiesza dekrety prezydenta. Biały Dom natychmiast zapowiedział apelację.

Chodzi o ogłoszone w listopadzie przez Obamę dekrety, w wyniku których ok. 5 mln nielegalnych imigrantów może ubiegać się o prawną ochronę przed deportacją. Pierwszy z dekretów, który dotyczy rozszerzenia istniejącego programu o ochronie imigrantów przybyłych do USA nielegalnie jako dzieci, miał zacząć obowiązywać już w środę. Drugi dekret o znacznie większej skali, przyznający ochronę przed deportacją także mieszkającym nielegalnie od lat w USA rodzicom, których dzieci urodziły się już USA, miał zacząć obowiązywać od maja.

Oba dekrety są ostro krytykowane przez republikanów, którzy nazywają je "amnestią" dla nieudokumentowanych. Koalicja 26 stanów, głównie bardzo konserwatywnych, która składa w sądach pozwy przeciwko dekretom, argumentuje, że Obama naruszył zapisy konstytucji USA, które ograniczają zakres uprawnień prezydenckich. Przekonują też, że dekrety wymuszają na stanach znaczne inwestycje, m.in. w obszarze edukacji czy zdrowia.

W poniedziałek sędzia federalny w Teksasie Andrew Hanen, mianowany na to stanowisko przez prezydenta George'a W. Busha i znany z otwartej krytyki polityki imigracyjnej obecnej administracji USA, uznał, że pozew przeciwko prezydenckim dekretom "spełnia minimalne wymogi", by zostać rozpatrzony. Tym samym zablokował, przynajmniej czasowo, wykonanie dekretów. Hanen tłumaczył, że jeśli nie zablokowano by dekretów, to stany, które je zaskarżyły, poniosłyby "nieodwracalne szkody", gdyby dekrety zaczęły obowiązywać.

Biały Dom natychmiast zapowiedział, że Departament Sprawiedliwości złoży odwołanie od tej decyzji. W wydanym we wtorek oświadczeniu administracja Obamy tłumaczyła, że prezydent wydając swe dekrety działał legalnie, w ramach przyznanych mu przez Kongres i potwierdzonych przez Sąd Najwyższy uprawnień do ustalania priorytetów w polityce imigracyjnej.

Gutierrez: nie damy się zastraszyć

Po decyzji teksańskiego sędziego działacze imigracyjni z Illinois wystąpili we wtorek z ostrą krytyką wyroku tymczasowo blokującego realizację dekretów prezydenta Obamy, które mają zapobiec deportacji ok. 5 mln nieudokumentowanych imigrantów.

Demokratyczny kongresman Luis Gutierrez, od lat nawołujący do uchwalenia reformy imigracyjnej,  we wtorek dołączył na konferencji prasowej do działaczy imigracyjnych i przedstawicieli związku zawodowego Service Employees International Union (SEIU) Local 1 wyrażając słowa potępienia pod adresem  republikanów za blokowanie imigrantom "drogi do sukcesu i zwycięstwa".

− Cały proces pewnie będzie opóźniony, jednak jako społeczność nie damy się zastraszyć − mówił demokrata przemawiając w gronie przywódców i członków organizacji związkowej, trzymających w rękach tabliczki z napisem "Yes, we can with DACA" , "Tak, możemy dzięki DACA".

Gutierrez zapowiedział, że w oczekiwaniu na wynik odwołania od sędziowskiej decyzji, warsztaty i inne spotkania, mające na celu przygotowanie rodzin do złożenia wniosków o ochronę przed deportacją w myśl dekretów Obamy, będą kontynuowane.

− Czy takie wnioski mamy już przygotowane? Nie. Jednak robimy wszystko, by wszelka potrzebna dokumentacja była gotowa − zapewniał kongresman przypominając, iż osobiście brał udział w warsztatach w wielu stanach a w nadchodzących tygodniach wybiera się na kolejne.

Polityk z Illinois podziękował organizacjom imigracyjnym i społecznym, związkom zawodowym i organizacjom regilijnym za poparcie działań na rzecz przygotowania dokumentacji  imigrantów kwalifikujących się do DACA i DAPA.

Swe działania na rzecz obu prezydenckich programów zintensyfikował związek zawodowy SEIU, zrzeszający m.in. sprzątaczy, dozorców, woźnych, ochroniarzy i pracowników lotnisk. Jego chicagowski przedstawiciel Wojciech Gil przyznał, że organizacja związkowa zrzesza wielu polonijnych członków, którzy mają uregulowany status imigracyjny, to jednak wielu członków ich rodzin ciągle ma kłopoty z zalegalizowaniem pobytu w USA.

− DACA i DAPA są potrzebne wielu naszym rodakom z metropolii chicagowskiej. My jako organizacja związkowa wspieramy wysiłki na rzecz pełnej implementacji obu programów − powiedział Gil.

Działacz przypomina, iż już w najbliższych dniach dostępne będą pakiety informacyjne wyjaśniające w języku polskim, kto kwalifikuje się do obu programów, jakie zbierać dokumenty, by uczynić pierwszy krok w stronę uniknięcia deportacji, dlaczego należy unikać prawników, którzy wysuwają obietnice bez pokrycia.

− Proszę dzwonić pod nr tel: 312-233-8784 i zostawić wiadomość z imieniem i nazwiskiem oraz adresem, na który wyślemy pakiet informacyjny w języku polskim − radzi Gil. Zachęca przy tym do udziału w warsztatach, które jeszcze w tym miesiącu zostaną przeprowadzone w Aurorze i Chicago z udziałem specjalistów mówiących po polsku.

− Obydwa programy zapewnią możliwość pozostania w Stanach Zjednoczonych 4 milionom imigrantów zgodnie z prawem i uzyskanie pozwolenia na pracę na okres 3 lat. Chociaż to nie jest droga do otrzymania obywatelstwa,  jest to z pewnością pierwszy krok w walce o reformę imigracyjną, krok, który zapobiegnie rozdzielaniu imigracyjnych rodzin − mówił Gil.

SEIU jako organizacja związkowa zrzeszająca wielu Polaków zapewnia, że nadal będzie uczestniczyć w kampanii Illinoisisready.org. Jej działacze przygotowują na tym portalu stronę z informacjami w języku polskim, która już w najbliższych dniach będzie dostępna dla wszystkich zainteresowanych udziałem w DACA i DAPA.

− Blokada prezydenckich dekretów jest tylko tymczasowa. Nikt nie może bowiem zabronić milionom imigrantów utrzymywania swych rodzin, zapewniania im bezpieczeństwa i pełnego uczestnictwa w życiu naszego społeczeństwa − argumentował Gutierez na wtorkowym spotkaniu z mediami.

W styczniu Izba Reprezentantów przyjęła ustawę o finansowaniu Ministerstwa Bezpieczeństwa Narodowego USA (obejmującego federalne agencje odpowiedzialne za politykę imigracyjną), przeznaczając na ten cel 40 mld USD do końca trwającego roku budżetowego (30 września 2015). Ale z zastrzeżeniem, że nie można tych środków wydać na wykonanie dekretów imigracyjnych Obamy.

Tymczasem na Kapitolu...

Na Kapitolu republikanie próbują doprowadzić do anulowania dekretów Obamy, wykorzystując do tego uprawnienia budżetowe Kongresu USA.

W styczniu Izba Reprezentantów przyjęła ustawę o finansowaniu Ministerstwa Bezpieczeństwa Narodowego USA (obejmującego federalne agencje odpowiedzialne za politykę imigracyjną), przeznaczając na ten cel 40 mld dol. do końca trwającego roku budżetowego (30 września 2015). Ale z zastrzeżeniem, że nie można tych środków wydać na wykonanie dekretów imigracyjnych Obamy.

Demokraci oskarżyli republikanów o granie "bezpieczeństwem narodowym" dla realizacji celów politycznych w czasach, gdy rosną różnego rodzaju zagrożenia, i zablokowali przyjęcie podobnej ustawy w Senacie. Nawet gdyby ustawa przeszła, to Biały Dom zapowiadał, że prezydent Obama ją zawetuje.

Głosowanie ws. budżetu resortu bezpieczeństwa kraju jest niezbędne, gdyż przyjęta w grudniu ustawa o wydatkach rządu federalnego w roku budżetowym 2015 wyjątkowo gwarantowała środki na ten resort tylko do końca lutego br. Republikanie wymusili takie rozwiązanie, licząc, że w nowym Kongresie, gdzie mają większość, będą w stanie wywierać większą presję na Obamę w sprawie imigracji.

Republikanie i demokraci mają już tylko 10 dni na znalezienie wyjścia z impasu. Brak porozumienia oznacza, że od 1 marca ci pracownicy resortu bezpieczeństwa kraju, którzy nie mogą iść na bezpłatne urlopy, gdyż są niezbędni (np. straż graniczna), będą pracować bez pensji.

(ak, PAP)

 

fot.Michael Reynolds/EPA

 

Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama