Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 08:21
Reklama KD Market
Reklama

Żyła: czterech kandydatów do końcowego zwycięstwa

Piotr Żyła uważa, że w Turnieju Czterech Skoczni o końcowe zwycięstwo walczyć będzie czterech zawodników, ale w najlepszej sytuacji jest Austriak Stefan Kraft. Prowadzi w klasyfikacji, a ostatni obiekt rywalizacji - w Bischofshofen, jest jego ulubionym.

- Stefan znakomicie zna skocznię w Bischofshofen. Można śmiało powiedzieć, że to jego obiekt. Tam zaczynał swoją przygodę z Pucharem Świata, tam też miał swoje pierwsze podium. Jeśli niewiele straci w Innsbrucku, to może w ostatnim konkursie jeszcze wrócić na szczyt - powiedział Żyła.

Na jego liście kandydatów znalazło się jeszcze dwóch innych Austriaków – Michael Hayboeck i Gregor Schlierenzauer oraz Słoweniec Peter Prevc.

- Gregor zepsuł konkurs w Oberstdorfie i trudno będzie mu to nadrobić, ale wszystko jest możliwe. W bardzo dobrej formie są Hayboeck i Kraft, ale oni są młodzi i różnie to bywa. W najbardziej stabilnej dyspozycji znajduje się Prevc i na pewno będzie bardzo groźny - ocenił Żyła.

O nazwiskach nie chciał mówić Kamil Stoch. Dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi nie ma faworyta i uważa, ze jeszcze wszystko może się wydarzyć.

- Ten sezon układa się tak, że właściwie kilku zawodników może wygrać Turniej Czterech Skoczni. Widzieliśmy w dwóch pierwszych konkursach, że czołówka była kompletnie inna, dlatego właśnie jest tak ciekawie - podkreślił po sobotnich kwalifikacjach, w których zajął 13. miejsce.

W klasyfikacji TCS (po 2 z 4 konkursów) Stoch - najlepszy z Polaków, zajmuje dziesiąte miejsce. Prowadzi Austriak Kraft, który o zaledwie 1,1 pkt wyprzedza Prevca.

W niedzielnym konkursie w Innsbrucku (początek o godz. 14.00) Polacy będą trzymać kciuki za czterech reprezentantów kraju. Przez eliminacje przedarli się Stoch, Żyła, Aleksander Zniszczoł oraz Dawid Kubacki.

(PAP)

Zdjęcie: Stefan Kraft jest faworytem Piotra Żyły do zwycięstwa w tegorocznym Turnieju Czterech Skoczni fot.Grzegorz Momot/EPA

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama