Ze spokojem czekamy na rezultat kolejnego postępowania sprawdzającego ws. tzw. kilometrówki; mamy nadzieję, że przetnie to wszystkie spekulacje wokół osoby marszałka Sejmu Radosława Sikorskiego - powiedziała w poniedziałek rzeczniczka marszałka Małgorzata Ławrowska.
Po zbadaniu decyzji o odmowie śledztwa ws. poselskich wyjazdów służbowych Sikorskiego Prokuratura Generalna uznała, że należy podjąć postępowanie ws. jego rozliczeń. Taką ocenę Andrzeja Seremeta przekazał PAP w poniedziałek jego rzecznik Mateusz Martyniuk. W ocenie PG odmowa śledztwa była "przedwczesna".
"Sprawa tzw. kilometrówki była już sprawdzana przez dwie instancje - przez prokuraturę rejonową i prokuraturę okręgową. Prokuratura Generalna jest niezależnym organem i ze spokojem czekamy na rezultat kolejnego postępowania sprawdzającego" - powiedziała PAP Ławrowska.
"Mamy nadzieję, że przetnie to wszystkie spekulacje wokół osoby marszałka Sikorskiego i definitywnie wyjaśni, i zakończy sprawę" - podkreśliła.
Poseł PO Marcin Kierwiński powiedział w poniedziałek, że również Platforma "spokojnie" czeka na wyniki działań prokuratury. "Czekamy do uzasadnienia prokuratora generalnego i czekamy na ewentualne zakończenia tego sprawdzenia" - dodał polityk PO. On także zwrócił uwagę, że sprawę przejazdów Sikorskiego badały już dwie instancje prokuratury: rejonowa i okręgowa.
Jak informowano w ostatni wtorek, Prokuratura Generalna postanowiła ocenić, czy zasadna była decyzja Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście z marca, gdy odmówiono wszczęcia śledztwa ws. rzekomych nieprawidłowości w rozliczaniu delegacji przez Radosława Sikorskiego.
PG badała akta postępowania sprawdzającego, prowadzonego w marcu z zawiadomienia posła PiS Bartosza Kownackiego. Kownacki zawiadamiał, że istnieje podejrzenie, iż Sikorski, wówczas minister spraw zagranicznych i parlamentarzysta, wyłudził z sejmowej kasy ryczałt za "kilometrówkę", czyli przejazdy poselskie prywatnym samochodem, podczas gdy - jak twierdził Kownacki - szef MSZ podróżuje służbową limuzyną w asyście BOR.
31 marca prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa, uznając, że nie było przestępstwa, bo potwierdzono, iż w tym czasie Sikorski - w celu wykonywania obowiązków poselskich - korzystał z prywatnego, a nie służbowego samochodu, nie wykraczając poza obowiązki służbowe. Niedawno sprawę badała - w zwyczajnym trybie nadzoru - Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Uznała decyzję rejonu za słuszną.
Sprawa rozliczeń korzystania przez posłów z prywatnych samochodów powróciła po ubiegłotygodniowej publikacji, gdy "Wprost" napisał, że Sikorski jeszcze jako minister spraw zagranicznych, a także minister zdrowia Bartosz Arłukowicz i wiceminister zdrowia Sławomir Neumann pobierali z kancelarii Sejmu pieniądze, jako zwrot kosztów za używanie prywatnych aut do poselskich wyjazdów. W przypadku Sikorskiego miało się tak dziać, choć jako szef MSZ dysponował samochodem służbowym i ochroną BOR.
Po publikacji Sikorski oświadczył, że wykorzystywał jedną trzecią limitu kilometrowego przeznaczonego na podróże krajowe posła. Poinformował, że Prezydium Sejmu zajmuje się kwestią systemu dot. rozliczeń wyjazdów parlamentarzystów i ministrów. "Jak państwo posłowie pewnie zaświadczą - limit kilometrowy na podróże krajowe w Sejmie jest niewysoki, łatwo go przekroczyć" - mówił dziennikarzom marszałek. Dla porównania powołał się na rozliczenia wicemarszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego (PiS), który według niego w dwa lata tej kadencji rozliczył tyle, co on w siedem lat. "W czym nie ma nic nagannego, bo jego okręg wyborczy jest jeszcze dalej od mojego. Po prostu, tak jak ja, czasami pewnie jeździł samochodem służbowym, a czasami prywatnym" - mówił Sikorski.
Sikorski zapewnił też, że posłowie pełniący jednocześnie funkcje ministrów starają się zawsze rozdzielać te obowiązki. "Gdybyśmy tego nie robili, to można by nam postawić odwrotne zarzuty - że korzystamy z transportu ministerialnego do politycznych czy poselskich zadań" - zauważył.(PAP)
Na zdjęciu: Radosław Sikorski fot.Stephanie Lecocq/EPA
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.
Rzeczniczka Sikorskiego: ze spokojem czekamy na rezultat kolejnego postępowania
- 12/15/2014 03:14 PM
Reklama