Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 12:25
Reklama KD Market
Reklama

Coraz więcej obywateli krajów UE przyłącza się do dżihadystów

Coraz więcej obywateli krajów UE udaje się w strefy objęte konfliktami, aby walczyć po stronie dżihadystów w Syrii czy Iraku - powiedział w piątek w Brukseli unijny koordynator ds. walki z terroryzmem Gilles de Kerchove.

"Pomimo działań podjętych przez kraje UE musimy przyznać, że nie udało się zahamować tego zjawiska. Liczba dżihadystów (z UE) ciągle rośnie" - powiedział de Kerchove na konferencji prasowej po piątkowym spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych państw Unii w Brukseli.

Dodał, że do promocji dżihadu i radykalizacji bardzo szeroko wykorzystywane są media społecznościowe.

Dlatego - podkreślił de Kerchove - UE musi przyśpieszyć wdrażanie podjętych decyzji, które pomogą walczyć z tym zjawiskiem. "Na początku 2015 r. powinniśmy dostrzec rezultaty" - dodał.

Już w październiku ministrowie spraw wewnętrznych uzgodnili wzmocnienie kontroli paszportowych na zewnętrznych granicach UE, aby wytropić potencjalnych terrorystów. Komisja Europejska postanowiła też włączyć internetowych gigantów, jak Microsoft, Google, Facebook czy Twitter, do współpracy w walce z rozpowszechnianiem propagandy dżihadystów w sieci.

Także zdaniem unijnego komisarza spraw wewnętrznych Dimitrisa Awramopulosa coraz więcej młodych mieszkańców UE ulega radykalnej propagandzie rozpowszechnianej przez dżihadystów. "Jest prawdopodobne, że ci ludzie udadzą się do stref objętych konfliktami, nauczą się obchodzić z bronią i materiałami wybuchowymi i oswoją z przemocą oraz wojną. Gdy wracają do UE, są realnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa" - powiedział komisarz.

Według unijnych szacunków około 3 tys. Europejczyków walczy w Syrii i Iraku po stronie dżihadystów z Państwa Islamskiego.

Zarówno komisarz Awramopulos, jak i de Kerchove zaapelowali w piątek do Parlamentu Europejskiego o odblokowanie prac nad stworzeniem wspólnego systemu przekazywania władzom danych pasażerów przylatujących i wylatujących z UE, czyli tzw. PNR - Passenger Name Record.

"Pilnie potrzebujemy PNR-u. To jedno z nielicznych, jeśli nie jedyne narzędzie pozwalające wytropić osoby udające się w podejrzanym kierunku" - powiedział de Kerchove.

PNR obejmują m.in. imię i nazwisko pasażera, jego adres i numer telefonu, trasę lotu, numer miejsca w samolocie, informację o bagażu i środku płatniczym (np. numer karty kredytowej). To także dane wrażliwe, związane m.in. z wyborem posiłku, który może wynikać z wyznawanej religii, czy też informacje o zdrowiu pasażera (np. gdy pasażer zgłosi, że potrzebuje opieki na lotnisku lub w samolocie).

Projekt dyrektywy w sprawie PNR został wiosną 2013 r. odrzucony niewielką liczbą głosów w komisji PE ds. swobód obywatelskich. Europosłowie uznali, że dyrektywa może prowadzić do naruszania podstawowych praw obywateli UE, zwłaszcza prawa do prywatności.

Z Brukseli Anna Widzyk (PAP)

Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama