Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 29 września 2024 12:42
Reklama KD Market
Reklama

 "Samotne wilki" dżihadu polują na Zachodzie z inspiracji Al-Kaidy i IS

Atak dżihadysty na kanadyjski parlament i napaść na żołnierzy w prowincji Quebec dwa dni wcześniej oraz podobne ataki "samotnych wilków" w USA wzbudziły obawy, że w obu krajach wzrasta znowu groźba islamskiego terroryzmu.


W odróżnieniu od fali zamachów bombowych zapoczątkowanych w krajach Zachodu atakiem na Amerykę 11 września 2001 roku, tym razem chodzi o zjawisko nazywane „mikroterroryzmem”. Nie są to ataki będące owocem szerszego spisku, przygotowane przez takie organizacje jak Al-Kaida, Al-Nusra czy Państwo Islamskie (IS), lecz przeprowadzane przez indywidualnych sprawców, „samotne wilki” będące pod wpływem ideologii dżihadu propagowanej przez te ugrupowania, głównie za pośrednictwem internetu.


W środę 32-letni Michael Zehaf-Bibeau zastrzelił żołnierza w pobliżu parlamentu w Ottawie i wdarł się do jego gmachu, gdzie obradował rząd z premierem Stephenem Harperem. Dalszej masakrze zapobiegł szef straży parlamentarnej, który zabił napastnika. Sprawca niedawno nawrócił się na islam i kontaktował się z miejscowymi dżihadystami, którzy wyjeżdżali na wojnę w Syrii.


Dwa dni wcześniej inny muzułmański konwertyta Martin Couture-Rouleau przejechał samochodem żołnierza armii kanadyjskiej, a drugiego ciężko ranił, zanim został zastrzelony przez policję podczas pościgu. Był on uprzednio śledzony przez władze jako potencjalny dżihadysta; odmówiono mu wydania paszportu, kiedy wybierał się do Syrii.


Oba incydenty wstrząsnęły Kanadą, gdyż od dawna nie dochodziło tam do ataków terrorystycznych. Kraj ten podkreślał to z dumą, przypisując ten fakt dobrej, jak się wydawało, adaptacji imigrantów, trudniejszej niż w USA dostępności do broni palnej i atmosferze pokoju społecznego, odmiennej od nasyconej subkulturą przemocy Ameryki. Ostatnio jednak Kanada przyłączyła się do operacji militarnej przeciw IS w Syrii i Iraku, na co islamiści odpowiedzieli ostrzeżeniem, że kraj ten stanie się celem ataków.


Zdaniem ekspertów sprawcy zamachów w Kanadzie najprawdopodobniej działali z własnej inicjatywy.


„To oczywiste, że musieli być pod wpływem dżihadystycznej ideologii Al-Kaidy. Propaguje ją m.in. wydawany na Półwyspie Arabskim internetowy magazyn +Inspire+. Zachęca on do akcji typu +zrób to sam+, wychodząc z założenia, że najbardziej skuteczne są dzisiaj spiski jednoosobowe. Rzecznicy IS grożą wprawdzie krajom Zachodu: +przyjedziemy do was+, ale nie ma dowodów, by Państwo Islamskie wysłało tych ludzi do Kanady” - powiedział PAP dr Kacper Rękawek z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.


Tymczasem w czwartek w Nowym Jorku mężczyzna z siekierą rzucił się na ulicy na grupę policjantów, ciężko raniąc dwóch z nich. Sprawca, którego zastrzelono, był muzułmaninem. Szef nowojorskiej policji nie wyklucza, że chodzi o atak terrorystyczny. Kilka tygodni wcześniej władze aresztowały trzy kilkunastoletnie uczennice szkoły w Colorado, które wybierały się na wojnę do Syrii.


Media przypominają przypadek imigrantów z Czeczenii, braci Carnajewów, którzy podłożyli bomby eksplodujące w czasie zeszłorocznego maratonu w Bostonie (proces młodszego z nich właśnie się rozpoczyna). A także casus Faisala Shahzada, który ukrył ładunek wybuchowy w samochodzie zaparkowanym w 2010 r. na nowojorskim Times Square.


Wszystkich tych terrorystów łączy jedno: działali indywidualnie, motywowani nienawiścią do Ameryki i cywilizacji zachodniej, wpojoną przez islamskich ekstremistów. Tacy „miejscowi” dżihadyści – obywatele krajów zachodnich, często tam urodzeni - dominują tam obecnie wśród sprawców zamachów (w tym niedoszłych). Od czasu zamachu z 11 września na 61 ataków w USA 50 dokonały „samotne wilki”.


Ekspert ośrodka analiz strategicznych Stratfor, Scott Stewart, uważa, że wskazuje to na słabość islamskich ugrupowań terrorystycznych. Są one mocno przetrzebione w wyniku operacji wywiadowczych i militarnych prowadzonych głównie przez USA, a zaostrzenie kontroli granic utrudnia dżihadystom przedostanie się do krajów Zachodu.


Organizacje w rodzaju Al-Kaidy i IS postawiły więc na rekrutację wśród „niezrzeszonych” muzułmanów. Portale takie jak „Inspire” zachęcają ich do zabijania niewiernych, kiedy tylko nadarzy się okazja i wszelkimi możliwymi sposobami. Porównuje się taką taktykę do atakowania słonia (Ameryki) przez rój pszczół. Często okazuje się ona skuteczna.


„Samotnym wilkom jest łatwiej o tyle, że działają poza zasięgiem radarów organów ścigania” - mówi PAP ekspert ds. terroryzmu w fundacji Heritage, David Inserra.


Terrorystów tego rodzaju przybywa w ostatnich latach w związku z wojną domową w Syrii i Iraku. Zradykalizowała ona muzułmanów na Zachodzie - niektórzy wybrali się na pomoc powstańcom w Syrii walczącym z reżimem Baszara el-Asada, część przyłączyła się do skrajnych ugrupowań, jak Nusra i IS. Większość z nich to dżihadyści z krajów Europy Zachodniej. W USA tylko 12 obywateli tego kraju zostało oskarżonych o wsparcie terrorystycznych ugrupowań w Syrii.


Fala „mikroterroryzmu” (określenie kanadyjskiego publicysty Andrew Coyne'a) zmusi rządy Kanady i USA – jak się oczekuje – do zaostrzenia czujności. W wypadku Kanady przewiduje się ustawowe ułatwienie służbom specjalnym inwigilacji obywateli. W Kongresie amerykańskim Republikanie nalegają na wznowienie podsłuchów przez NSA, dozwolonych na mocy ustawy Patriot Act. W krajach zachodnioeuropejskich, np. w Wielkiej Brytanii i Francji, konfiskuje się paszporty osób podejrzanych o terroryzm lub kontakty z dżihadystami.


Próbuje się także bardziej miękkich metod, jak programy "resocjalizacji" islamistów powracających z wojny w Syrii. W Danii w mieście Aarhus zrezygnowano ze ścigania ich za terroryzm – pod warunkiem, że nie podejmą tego rodzaju działalności w kraju. Zamiast tego miejscowe władze pomagają im w zaadoptowaniu się do życia przez leczenie ran i urazów psychicznych po walkach. Nie próbuje się jednak zmienić ich światopoglądu, co sprawia, że komentatorzy są sceptyczni co do skuteczności tej metody.


„Duński model wygląda wspaniale, ale wątpliwe, czy zadziała w pełni jako sposób na reintegrację powracających dżihadystów. Programy, które nie rozwiązują problemów leżących u podłoża islamskiego ekstremizmu, dają marne rezultaty” - pisze tygodnik „Foreign Policy”.


Tomasz Zalewski (PAP)


fot.MOHAMMED SABER/EPA



Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.



Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama