Niewielka liczba imigrantów bez udokumentowanego statusu będzie mogła wstąpić w szeregi armii – tak przewidują nowe, opublikowane w czwartek, przepisy Departamentu Obrony.
Resort rozszerzył program zezwalający rekrutującym na werbowanie cudzoziemców o kwalifikacjach, na które jest zapotrzebowanie, głównie lingwistów władających rzadkim językiem lub sanitariuszy po specjalistycznych szkoleniach medycznych. Ci trafiają głównie do wojsk lądowych.
Po raz pierwszy pilotażowy program Military Accessions in the National Interest (MAVNI), prowadzony od 2008 roku, będzie otwarty dla imigrantów bez odpowiednich wiz, którzy przybyli do USA z rodzicami przed ukończeniem 16 roku życia. Innymi słowy, chętni muszą spełniać kryteria prezydenckiego programu odroczonych deportacji z 2012 roku (Deferred Action for Child Arrivals, DACA), czyli finalnie uzyskać zgodę od Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego (DHS).
Jak pisze "USA Today" w ramach programu do wojska może dostać się 1500 rekrutów rocznie. Ale nie wiadomo, jaki odsetek będą mogli stanowić imigranci bez dokumentów. Dodajmy, że od 2006 roku o przyjęcie do wojska mogą ubiegać się także imigranci z wizami studenckimi czy turystycznymi.
Szansę będą miały osoby biegle posługujące się językami kluczowymi dla kwestii bezpieczeństwa kraju takimi jak arabski, chiński, paszto czy perski. – Nie wiemy, ilu z tych młodych ludzi kwalifikujących się do DACA, będzie władało ojczystym językiem na tyle, by móc ubiegać się o udział w programie – mówił urzędnik Pentagonu zaznajomiony ze zmianami. – Przybyli tu w dość młodym wieku i dorastali w USA, więc pewnie znają język na tyle, na ile nauczyli się go jeszcze w swoim kraju.
Wojsko rekrutuje średnio 5 tys. cudzoziemców rocznie, większość to stali rezydenci – posiadacze zielonych kart. Pełniąc służbę, obcokrajowcy mogą w przyspieszonym trybie ubiegać się o obywatelstwo USA. Od 2001 roku w ten sposób amerykańskimi obywatelami zostało ponad 92 tys. osób. (as)
fot.Marcin Bielecki/EPA