− Obiecuję, że gdy wygram w wyborach, będę dążył do zniesienia wiz dla Polaków odwiedzających Stany Zjednoczone – mówił Vince Kolber, republikański kandydat na kongresmana w 5. dystrykcie w Chicago. Podobne w treści obietnice złożyło kilkunastu innych chętnych do wybieralnych stanowisk, którzy uczestniczyli w „Wieczorze kandydatów”, forum zorganizowanym pod patronatem wydziału stanowego Kongresu Polonii Amerykańskiej
Kandydat w ostatniej chwili
Kolber ogłosił swoją kandydaturę dopiero na początku września, ubiegając się o miejsce zajmowane dotychczas przez demokratę Mike’a Quigleya, który podczas prawyborów nie miał republikańskiego rywala. Republikanie nie odważyli się wystawić kandydata w silnie zdominowanym przez demokratów okręgu wyborczym.
− Dostrzegłem w tym swoją szansę, z której zamierzam w pełni skorzystać – mówił republikanin w wystąpieniu podczas „Wieczoru kandydatów”. Ten urodzony w Buffalo w stanie Nowy Jork potomek polskich imigrantów niemal całe swoje dotychczasowe życie spędził w dystrykcie w północnej części Chicago i powiatu Cook, który zamierza reprezentować. – To właśnie tu, w okręgu licznie zamieszkałym przez Polaków, nabrałem szacunku dla pracy i nauczyłem się wartości, które przekazuję swoim dzieciom. Pierwszą pracę rozpocząłem w wieku 12 lat, czyszcząc budy dla psów. Później byłem kucharzem, sprzątaczem, kierowcą ciężarówki. Robiłem więc wszystko, by zarobić na utrzymanie, osiągnąć sukces i jednocześnie stać się dumą moich polskich rodziców – twierdził Kolber, najmłodszy z trójki braci.
Kolber zapewniał, że w Kongresie będzie walczył o tworzenie dobrze płatnych miejsc pracy, będzie chronił seniorów i rodziny, by „zapewnić lepszą przyszłość każdej rodzinie i każdej młodej osobie mieszkającej nie tylko w 5 okręgu”.
− Wiem, że Polonia w Ameryce chciałaby, by ich krewni mieszkający w Polsce mogli bez większych trudności odwiedzać Stany Zjednoczone. Zapewniam, że zrobię co w mojej mocy, by tak się stało, by wymóg ubiegania się o amerykańskie wizy został dla Polaków zniesiony. Bezwizowy wjazd Polakom się należy jako najwierniejszemu sojusznikowi Ameryki – argumentował republikański kandydat.
Szkoda, że Kolber był jedynym kandydatem ubiegającym się o federalne stanowisko, który pojawił się w siedzibie KPA podczas „Wieczoru kandydatów”. Polonia chętnie usłyszałaby podobne obietnice od innych chętnych na najwyższe funkcje w kraju, by w końcu wspólnym wysiłkiem wielu polityków, w tym polonijnych, doprowadzić do zniesienia wymogu ubiegania się o wizy przez Polaków.
Nie zawiedli natomiast kandydaci do urzędów na szczeblu stanowym. Ich liczba dowiodła, że zależy im na polonijnych wyborcach i pomocy w rozwiązywaniu trapiących ich problemów.
Problem głośnego O’Hare
John D’Amico ubiegający się o funkcję reprezentanta stanowego zapewniał, że priorytetem jego działań po wygraniu wyborów będzie sponsorowanie ustawy, która obniży poziom hałasu wokół lotniska O’Hare. – To bolączka wielu mieszkańców mojego okręgu, licznie zamieszkałego przez polonijnych wyborców. To nabrzmiały problem, który jak najszybciej musi doczekać się pozytywnego rozwiązania – mówił D’Amico o dystrykcie obejmującym Schiller Park, Franklin Park, Bensenville i kilka innych północno-zachodnich przedmieść.
Z podobną propozycją wystąpiła Kathy Myalls, ubiegająca się o urząd reprezentantki stanowej. – Wysoki poziom hałasu wokół lotniska to problem, który da się szybko doprowadzić do pozytywnego końca. Trzeba tylko dobrej woli ze strony polityków. Ja ją mam i będę starała się w tym pomóc w miarę moich możliwości – zapewniała Myalls, która – jak sama przyznała – będzie działać na rzecz polonijnej społeczności, bo ma w rodzinie polskie korzenie – Mój dziadek zmienił nazwisko Majewski na Myalls – ujawniła publiczności zgromadzonej podczas „Wieczoru kandydatów”.
Przypomniała jednocześnie, że priorytetem pozostanie walka o utrzymanie zarówno biznesów, jak i obywateli w Illinois. – Co 10 minut ktoś się wyprowadza z Illinois, co daje naszemu stanowi drugą pozycję w tej niechlubnej klasyfikacji po New Jersey. Wiele naszych dzieci nie będzie mieszkało w tym samym stanie co ich rodzice. Biznesy przenoszą się do sąsiednich stanów. To naprawdę zastraszające. Będę usilnie dążyć do tego, by trend ten jak najszybciej uległ zmianie – ostrzegała Myalls.
Polonijny kandydat na radnego Chicago
− Jestem dumnym członkiem Związku Narodowego Polskiego – obwieścił Jerry Paszek podczas spotkania, które odbyło się właśnie w głównej siedzibie Związku Narodowego Polskiego. Paszek, sierżant Cook County Forest Preserve Police Department, funkcjonariusz od 25 lat, to syn polskich imigrantów, którzy osiedli w północno-zachodniej dzielnicy Chicago, gdzie Jerry się urodził i dorastał. Od 2004 r. mieszka w dzielnicy Portage Park w 38. okręgu, który chciałby reprezentować w Radzie Miasta Chicago.
− Słabo wprawdzie mówię po polsku, ale wysyłam swoje dzieci do Polskiej Szkoły im. T. Kościuszki, by dogłębnie poznały język polski i historię kraju swoich dziadków – zapewniał kandydat.
Paszke pytany dlaczego ubiega się stanowisko we władzach miejskich przyznaje, że „pragnie przede wszystkim służyć swojej społeczności i walczyć niestrudzenie o jej prawa”.
− Moim priorytetem będą starania o zamrożenie podatków od nieruchomości, bo tego przede wszystkim domaga się mój elektorat. Nie będę też szczędził wysiłków na rzecz obniżenia wskaźnika przestępczości, poprawy jakości usług miejskich i poziomu edukacji, na rzecz reformy emerytalnej. W tych trudnych czasach spraw do załatwienia jest wiele i będę szczęśliwy, gdy dzięki poparciu moich wyborców będę mógł pomóc w doprowadzeniu ich do końca – mówił kandydat na radnego.
Święto Kazimierza Pułaskiego
Niegdyś było w Illinois dniem wolnym od pracy. O jego przywrócenie zaapelowała do kandydatów na stanowe stanowiska prowadząca wieczór wyborczy prezes KPA wydziału Illinois Irene Moskal-Del Giudice. Na odzew nie trzeba było długo czekać.
− Zapewniam, że w stanowej Izbie Reprezentantów wniosę petycję o ustanowienie Dnia Pułaskiego dniem wolnym od pracy w Illinois – już na początku swoich wystąpień deklarowali Greg Bedell i Bill Grossi, kandydaci na stanowych reprezentantów. – Gen. Kazimierza Pułaskiego, bohatera dwóch narodów, bezwzględnie należy uczcić dniem świątecznym szczególnie w Illinois, stanie, w którym mieszka najliczniejsza w Ameryce społeczność polonijna – podkreślał Bedell. Wtórował mu John D’Amico: − Poprę każdą rezolucję nawołującą do przywrócenia tego święta.
Za świętem Kazimierza Pułaskiego w Illinois zdecydowanie opowiedzieli się też polonijni kandydaci na sędziów – Pamela Loza i James Pieczonka, którzy w siedzibie ZNP zabiegali o poparcie polonijnej społeczności.
Na forum spotkania wystąpiło ogółem kilkunastu pretendentów do wybieralnych stanowisk. Pojawiło się ich tylko tylu i aż tylu. Wybory już za niewiele ponad miesiąc. Czyżby innym nie zależało na głosach Polonii?
Andrzej Kazimierczak
Zdjęcia: Dariusz Lachowski