Rozgrywający Paweł Zagumny ma na koncie najwięcej - ponad 400 meczów w reprezentacji Polski, która wywalczyła mistrzostw świata. Najmniej doświadczony w ekipie jest przyjmujący Rafał Buszek.
ROZGRYWAJĄCY:
Fabian Drzyzga
Od lat mówiło się o nim, że ma zająć miejsce Pawła Zagumnego w pierwszym składzie reprezentacji, gdy popularny „Guma” postanowi pożegnać się z kadrą. Nie mógł się przebić do wyjściowego składu u Daniela Castellaniego, ani też u Andrei Anastasiego. Zaufał mu dopiero Stephane Antiga i ... opłaciło się. To on kierował grą Polaków w dwóch najważniejszych meczach mistrzostw świata – w 3. rundzie w starciach z Brazylią (3:2) i Rosją (3:2).
Jest jedynym reprezentantem Polski, który urodził się za granicami kraju. Przyszedł na świat w Bordeaux, bo akurat tam wówczas grał jego ojciec – Wojciech.
Paweł Zagumny
To od lat mózg zespołu. Wielu zawodników mówi, że nie tylko jest niezwykle ważnym ogniwem w trakcie meczu, ale i poza nim. Świetnie dogaduje się z Fabianem Drzyzgą, w wielu sytuacjach mu podpowiada, służy radą. W październiku skończy 37 lat i to prawdopodobnie jego ostatni wielki turniej z kadrą. Zresztą były lata, kiedy w niej nie grał, bo potrzebował odpocząć.
W kontaktach z mediami bardzo powściągliwy, ale zawsze trafnie oceni sytuację i spuentuje najważniejsze wydarzenia. Marcin Prus, który wiele lat z nim grał, uważa, że to on kieruje zespołem. „Doskonale wie, jak, kiedy i co komu powiedzieć. Wie, jak zmotywować i zachęcić. Typ zawodnika, który nigdy się nie poddaje” – powiedział.
Przez wielu ekspertów oceniany jest jako jeden z najlepszych rozgrywających na świecie. Ma na swoim koncie także wiele nagród indywidualnych – chociażby z mistrzostw świata 2006, Europy 2009 i igrzysk olimpijskich 2008.
ATAKUJĄCY:
Dawid Konarski
Najlepsze lata w kadrze ma jeszcze przed sobą, a mistrzostwa świata są dla niego pierwszą tak poważną imprezą w karierze, mimo że w koszulce z orzełkiem zadebiutował już dwa lata temu. Antiga obdarzył go sporym kredytem zaufania, bo w kadrze jest zastępcą Mariusza Wlazłego. Rywalizację o tę pozycję wygrał z Grzegorzem Boćkiem i to w ostatniej chwili.
Gdy wchodzi na boisko nie zawodzi. Pokazał, że już radzi sobie znakomicie z presją, czego dowodem były jego występy w tegorocznej Lidze Światowej. To on odegrał znaczącą rolę w wyjazdowym zwycięstwie z Brazylią.
Mariusz Wlazły
Cztery lata nie było go w kadrze, ale wrócił w wielkim stylu. Teraz nie chce już wracać do przeszłości i na pytania, o to czy warto było znowu założyć koszulkę z orzełkiem, nie chce odpowiadać. Trudno sobie jednak teraz wyobrazić, by go w kadrze miało nie być. To zdecydowany lider zespołu, siatkarz, który potrafi skończyć najtrudniejsze piłki w ataku, a w trakcie tych mistrzostw zbiera same pochwały.
To zawodnik światowej klasy, miał propozycje od wielu zagranicznych klubów, ale nigdy nie zdecydował się na wyjazd z kraju. Powtarzał ciągle, że w PGE Skrze Bełchatów ma wszystko, czego potrzebuje, a zespół gra nie tylko w Polsce, ale i w Europie zawsze o najwyższe cele.
Jest postacią kontrowersyjną – jedni go uwielbiają za sukcesy ze Skrą, inni mają pretensje o to, że odwrócił się od kadry. Wrócił po czterech latach nieobecności, za namową Antigi. „To on mnie przekonał, że warto znowu pomóc reprezentacji. I doskonale wiem, że jeśli się nie uda osiągnąć sukcesu, to właśnie ja dostanę najbardziej po głowie” – powiedział jeszcze przed turniejem.
Teraz nie musi się już obawiać, bo wiadomo, że impreza jest już dla Polaków udana, a on ma szansę zostać nawet MVP całych mistrzostw.
Środkowi
Karol Kłos
Długo musiał się przebijać do składu. W pełni nie zaufali mu ani Castellani, ani też Anastasi. Antiga znał go znacznie lepiej, bo na co dzień razem trenowali w bełchatowskiej Skrze. Nie można jednak powiedzieć, że nie zasłużył na występ w mistrzostwach świata. Swoją grą udowadnia, że nie przez przypadek znalazł się w reprezentacji i gra w wyjściowym składzie.
Przyjaźni się z innym kadrowiczem Andrzejem Wroną. Grają na tej samej pozycji, ale zamiast ze sobą rywalizować, wspierają się.
Marcin Możdżonek
Przez ostatnie lata był filarem polskiego bloku. Najwyższy z Polaków – 211 cm wzrostu - wyrósł na gwiazdę w trakcie mistrzostw Europy w 2009 roku. Później było już tylko lepiej. Został wybrany najlepszym blokującym Pucharu Świata 2011 i Ligi Światowej 2012.
Ten sezon nie jest jednak do końca udany. Z powodu kontuzji barku miał zaległości w treningach, stracił miejsce w podstawowym składzie reprezentacji i długo nie było wiadomo, czy znajdzie się w ogóle w kadrze na mistrzostwa świata. Antiga docenił jednak jego zaangażowanie i profesjonalizm. I jak się okazało to była słuszna decyzja. To właśnie Możdżonek pomagał w najtrudniejszych chwilach.
„Akceptuję swoje miejsce w drużynie i wiem, że każdy z nas jest potrzebny. To wspólnie – z całą czternastką – walczymy tutaj o sukces i jestem szczęśliwy, że trener znalazł dla mnie miejsce” – powiedział w trakcie trwania turnieju.
Piotr Nowakowski
W każdej sytuacji zachowuje twarz pokerzysty. Nie widać po nim radości po udanych akcjach, nie widać smutku po przegranych piłkach. Swoją pracę wykonuje solidnie, a w 2011 roku został okrzyknięty nawet jednym z najlepszych blokujących świata. Wielu widzi w nim polskiego Dmitrija Muserskiego. Do Rosjanina jeszcze trochę mu brakuje, ale na jego solidność można zawsze liczyć.
Polski turniej zaczął znakomicie, później było trochę gorzej i na boisku zastępowany był też przez Możdżonka. Mimo wszystko ze środka pozostaje groźny, a piłkę łapie na niesamowicie wysokim poziomie.
Andrzej Wrona
Kadry się jeszcze uczy. Ma niewielkie doświadczenie, ale za to wprowadza bardzo dobrą atmosferę do zespołu. Jest uwielbiany przez kibiców za swoją aktywność w mediach społecznościowych. Jest otwarty, zawsze uśmiechnięty i skory do żartów. Przyjaźni się z Karolem Kłosem.
W mistrzostwach świata gra niewiele. W meczowej dwunastce znalazł się tylko dwa razy. Najczęściej mecze ogląda z trybun razem z Krzysztofem Ignaczakiem.
PRZYJMUJĄCY
Paweł Buszek
Powołanie Buszka do kadry było jednym z największych zaskoczeń, jakie przygotował dla kibiców Antiga. Ma 27 lat i po raz pierwszy udało mu się założyć reprezentacyjną koszulkę. Jest doskonałym przykładem tego, że systematyczna praca popłaca.
Jest spokojny, małomówny i raczej nie należy do zawodników, którzy chcą być na pierwszych stronach gazet. Francuskiego szkoleniowca przekonał tym, że świetnie poradził sobie w Lidze Światowej. Był bohaterem spotkania z Brazylią na wyjeździe i pokazał, że znakomicie radzi sobie z presją. W mundialu gra niewiele, ale jak wchodzi, nie zawodzi. To właśnie on przyczynił się również do tego, że w kadrze nie było miejsca dla Bartosza Kurka.
Michał Kubiak
Przeżył dramat przed sezonem kadrowym. W niejasnych okolicznościach złamał palce u ręki i musiał przejść zabieg. Nie było wiadomo, czy zdoła wrócić do wysokiej formy, którą prezentował w Jastrzębskim Węglu. Okazało się, że Kubiak podszedł do zadania bardzo ambitnie i miejsce w kadrze wywalczył sobie sportową dyspozycją.
Jest jednym z najbardziej nerwowych polskich siatkarzy. Reaguje impulsywnie na to, co dzieje się na boisku. Został w tym turnieju ukarany już czerwoną kartką, przez co rywale dostali w prezencie jeden punkt. A działo się to w tie-breaku bardzo ważnego meczu z Brazylią (2:3). Bardzo rzadko i niechętnie rozmawia z dziennikarzami. Przez cały turniej ani razu nie zatrzymał się w tzw. strefie mieszanej. Ale obiecuje, że zrobi to w niedzielę – po ostatnim spotkaniu turnieju.
Mateusz Mika
To największe odkrycie mistrzostw świata i obecnego sezonu. 23-letni przyjmujący jak burza wdarł się nie tylko do kadry, ale także do wyjściowej szóstki. W pierwszej rundzie imprezy wiele ekip miało duże kłopoty z Miką, bo go nie znali. Później było słabiej, ale trenerzy powtarzają – dajcie mu czas, a stanie się jednym z najlepszych przyjmujących na świecie.
Wielu ekspertów twierdziło, że Mika w kadrze znalazł się dzięki asystentowi trenera Philippe’owi Blainowi. To bowiem on był przez ostatni rok jego szkoleniowcem w klubie Montpellier. Zawodnik jednak udowodnił, że na miejsce w składzie zasługuje i wszystkim krytykom w tym turnieju zamknął usta.
Michał Winiarski
To jeden z najbardziej doświadczonych zawodników wśród biało-czerwonych. W kadrze Antigi została mu powierzona rola kapitana i chyba nikt bardziej na to nie zasłużył. „To serducho drużyny” – mówi o nim Drzyzga. I faktycznie tak jest. Ponadto jest w znakomitej dyspozycji. Do czasu złapania kontuzji w meczu z Iranem w 2. rundzie mistrzostw świata, rozgrywał turniej życia. Był na boisku wszędzie. Dobrze spisywał się w obronie, jak i przyjęciu.
W kadrze zadebiutował 10 lat temu i wielokrotnie był kluczowym zawodnikiem. Miał przerwy w występach w narodowych barwach, chociażby wówczas, gdy jego karierę przerywały kontuzję.
Uraz przytrafił mu się również w mistrzostwach świata. Gdy padł na boisko w meczu z Iranem, serca wielu kibiców przestały na chwilę bić. To był cios – dla niego, jak i dla kadry. Z wielkim bólem wypisanym na twarzy opuszczał Atlas Arenę. Dzień później okazało się, że kontuzja nie jest bardzo groźna, ale bolesna. Z Francją, w kolejnym meczu, nie zagrał, ale wyszedł w szóstce na spotkania z Brazylią i Rosją. Widać było, że walczy nie tylko z rywalem, ale i z bólem.
LIBERO:
Krzysztof Ignaczak
To zawodnik, o którym można napisać oddzielną książkę. Popularny „Igła” jest ulubieńcem kibiców i wprowadza odpowiednią atmosferę w zespole. W tej chwili jest rezerwowym libero, ale z pokorą przyjmuje swoją rolę. Drużynie dał bardzo dużo i w pełni zasłużył na to, by znaleźć się w kadrze.
Prowadzi bardzo popularnego wideobloga „Igłą szyte”, w którym fani mogą śledzić od kuchni, co dzieje się w reprezentacji. Zaczął pisać także felietony, otworzył sklep z koszulkami. Wyraźnie szuka sobie już miejsca po karierze sportowej. On sam zresztą mówi, że ten mundial może być dla niego pożegnaniem z kadrą.
Wielki żal miał do trenera Raula Lozano, że nie zabrał go do Japonii przed ośmioma laty, kiedy Polacy zdobyli srebrny medal. Zresztą na linii szkoleniowiec – Ignaczak wówczas mocno iskrzyło. W jednym z wywiadów przyznał wtedy, że jego świat legł w gruzach. Odbudował się jednak i odkąd Daniel Castellani przejął kadrę, znajdował się w niej regularnie. Ma na koncie już ponad 300 występów z orzełkiem na piersi.
Paweł Zatorski
To jest całkowite przeciwieństwo Ignaczaka. Spokojny, opanowany i ważący słowa. Nie ma rzeczy, która wyprowadziłaby go z równowagi. Również na boisku potrafi wprowadzić spokój – zwłaszcza w obronie. Spisuje się bardzo dobrze. Jest zdecydowanym numerem jeden na tej pozycji.
Potrafi się wzruszać jak mało kto. Po finałowych meczach ekstraklasy siatkarzy i zdobyciu złotego medalu ze Skrą, popłakał się, ale nie ze wzruszenia, ale żalu, że musi opuścić ekipę, z którą odnosił sukcesy.
(PAP)
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.
Reklama