Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 5 października 2024 12:46
Reklama KD Market

Powietrzny spacer na linie nie do końca pewny

Na chwilę przed wejściem na linę rozpiętą na rzeką Chicago Nik Wallenda pomodli się wraz z rodziną, żegnając ją na ok. 2 godziny. Zanim jednak do zapowiadanego na listopad wydarzenia dojdzie, cyrkowiec musi usunąć klika proceduralnych przeszkód.


Stanowe przepisy wymagają, by występujący na wysokościach artyści mieli podczas spektakli rozpięte siatki bezpieczeństwa, które "złagodzą skutki ewentualnego upadku".


Wallenda, który przeszedł już na linie na wodospadem Niagara i Wielkim Kanionem musi odbyć spotkania z trzema grupami inżynierów, którzy przygotują od strony technicznej jego powietrzny spacer oraz odbyć trening przy wiatrach wiejących ponad 90 mil na godzinę.


− To skomplikowane, ale jednocześnie proste. Proste ponieważ robię to już od dawna − powiedział 35-letni Wallenda siedząc na dachu Leo Burnett Building, który będzie jednym z celów przewidywanego spaceru na linie.


Wallenda obiecał pokryć koszty usług policji, strażaków i innych osób obecnych podczas powietrznego spektaklu. Zapewnił, że dysponuje polisą ubezpieczeniową na 20 mln dol., potrzebną w razie naruszenia bezpieczeństwa widzów czy struktury 50-piętrowej budowli.


Jeżeli wszystko przebiegnie zgodnie z planem, wówczas Wallenda w ciągu dwóch godzin przejdzie na linie nad rzeką Chicago. Spacer rozpocznie  z zachodniej wieży Marina City a zakończy na dachu Burnett Building. Następnie zjedzie windą, przejdzie rzekę pieszo, wjedzie na dach wschodniej wieży Marina City, by po innej linie przejść do wieży zachodniej.


Jak powiedział reporterom "Chicago Sun-Times", obawia się jedynie silnych wiatrów. − Jak będzie wiało powyżej 50 mil na godz., po prostu nie pójdę. To granica, powyżej której nie wolno ryzykować −  mówi Wallenda. Twierdzi też, że nic nie zrobi wbrew prawu.


Mary May, rzeczniczka miejskiego wydziału ds. wydarzeń specjalnych ujawniła, że miasto nie wydało jeszcze żadnych pozwoleń. (ak)



Na zdjęciu: Nik Wallenda "spaceruje" nad miastem San Juan w Puerto Rico fot.Thais Llorca/EPA

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama