Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 12:38
Reklama KD Market

Rozśpiewani, rozmodleni, młodzi… 7 tys. polonijnych pątników wzięło udział w pielgrzymce do Merrillville

Rozśpiewani, rozmodleni, młodzi… 7 tys. polonijnych pątników wzięło udział w pielgrzymce do Merrillville
Hasłem tegorocznej XXVII Pieszej Pielgrzymki Maryjnej odbywającej się w intencji ludzi chorych, były słowa świętego Jana Pawła II: „Nie lękajcie się”.

Rożne są rodzaje pielgrzymek i różne ich znaczenie dla biorących w nich udział pątników. Lecz ta nasza, chicagowska, polonijna, pielgrzymka maryjna z Chicago do Merrillville w Indianie była wyjątkowa. Po pierwsze, to już po raz 27., a po drugie, co roku na 32-milowej trasie (52 kilometry) przybywa w niej Polaków. W tegorocznej wzięło udział prawie 7 tysięcy osób!


W odprawionym przez ks. biskupa Olka Budkiewicza z Białorusi nabożeństwie na zakończenie wzięło udział około 10 tysięcy wiernych. A to za sprawą wszystkich członków rodzin i przyjaciół oczekujących na pielgrzymów, którzy bramę sanktuarium w Indianie przekroczyli około godz. 14.00.


Jak powiedział nam salwatorianin z klasztoru w Merrillville ks. Rafał Ziajka, każdego roku przybywa osób, które świadomie i z pełną odpowiedzialnością chcą uczestniczyć w tym ważnym, religijnym wyzwaniu. I choć może w tym roku ten skok ilościowy był mniejszy niż w latach minionych, to według szacunków policji, liczba pielgrzymów była większa od ubiegłorocznej o około 1,5 tysiąca.




/a> fot.Dariusz Lachowski

Ksiądz Ziajka od czterech lat odpowiedzialny za stronę organizacyjną przyznaje, że problemy z jakimi musi się mierzyć powtarzają się rokrocznie.
- Największym utrapieniem są późne zapisy pielgrzymów. Nie możemy pozwolić na to, by tak trudne zadanie logistyczne jakim jest zorganizowanie służb medycznych, pomocowych, przygotowanie noclegów, pożywienia, zabezpieczenie w wodę, transport bagaży, był potraktowany po macoszemu. Wcześniejsze zapisy pomagają nam wszystkim w lepszym, z roku na rok, organizowaniu tej pielgrzymki. Jest to duża trudność, gdy ludzie zwlekają, bo patrzą na pogodę zamiast uczyć się zaufania i zawierzenia. Więc wcześniejsze zapisy nie tylko ułatwiłyby organizację pielgrzymki, ale też przyśpieszyły sam proces jej organizacji.


Ci którzy zawierzyli pogodzie, w tym roku mogli się nią cieszyć na całej trasie. Natomiast organizatorów cieszyła niezwykłość zbudowanej atmosfery.
- Przede wszystkim entuzjazm pielgrzymów był wyczuwalny na każdym kroku, taki wysoki poziom misji pielgrzymowania, a potem tej atmosfery podczas mszy świętej na zakończenie. Jeśli w tamtym roku byłem zachwycony tak w tym, czułem już jak wysoko to podąża w górę. To nastawianie, ta radość ludzi, że idą w celu religijnym, ale też samo zaangażowanie rośnie i to cieszy niezmiernie. Po przekroczeniu progów sanktuarium na twarzach tych ludzi widać emocje, tego że pokonali trasę pielgrzymki, że doszli, często łzy na policzkach świadczyły o ich wielkim wzruszeniu i zaangażowaniu – mówi ks. Rafał.


Dodaje także, że obserwuje z roku na rok wielką liczbę osób pomagających logistycznie pielgrzymce. To ci, którzy z rożnych powodów nie mogą iść, ale wspomagają pielgrzymów na trasie, pomagają rozbijać namioty, zaopatrują, dowożą, a finalnie, czekają u bram sanktuarium w Merrillville, by przywitać pielgrzymów.


W tym roku na pielgrzymce pojawiło się wyjątkowo dużo młodych ludzi. Według organizatorów to także nowy trend obserwowany od kilku lat. Entuzjazm wiary i entuzjazm młodości – mówią nasi rozmówcy podsumowując dwudniową pielgrzymkę z Chicago do sanktuarium w Indianie.


Ksiądz Rafał przypomina o spotkaniu w tzw. trzecim dniu pielgrzymki w pierwszą sobotę września oraz zaprasza na odpust 24 sierpnia w Merrillville.


Tekst i zdjęcia Dariusz Lachowski


Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama