Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 16:24
Reklama KD Market
Reklama

Tego nikt się nie spodziewał. Południe upokorzyło Północ

Przez lata panowało przekonanie, że Liga Podhalańska jest słabsza, najpierw od Polskiej Ligi Piłkarskiej, później Okocim Soccer League, obecnej Stawski Soccer League. Jednak mecze reprezentacji lig, mające swoją szesnastoletnią historię, umownie określane Północ – Południe, zawsze były zacięte. Kilka razy do ich rozstrzygnięcia potrzebne były rzuty karne. Tak miało być również w minioną niedzielę, ale nie było. Południe rozgromiło Północ 6 : 1. Tego nie spodziewał się nikt. Naprawdę nikt.

/a> Piłkarze Południa nie ukrywali radości po wygranej z Północą fot. www.ligapodhalańska.com


Północ oparta była na zawodnikach Czarnych Jasło, mistrzu Stawski Soccer League, Południe zaś na tych, którzy mieli największy udział w zdobyciu przez Czarnych Czarny Dunajec mistrzostwa Lowell Ligi Podhalańskiej. Zespoły prowadzili trenerzy mistrzów: Tadeusz Ciężki i Marcin Podczerwiński. Siły wydawały się wyrównane, ale zwycięstwo Czarnego Dunajca z Jasłem w SuperPucharze Ligi oraz remis tych drugich z Halnym w ostatnim Pucharze Lata, dawały wyraźnie do zrozumienia, że w tym roku Północ wcale nie musiała wygrać. To znalazło potwierdzenie. Tylko skąd taki wynik, jednoznacznie sugerujący, że obydwa zespoły dzieliła przepaść.

Strzelecki festiwal rozpoczął Paweł Rychtarczyk, który wykorzystał błąd obrońcy. Marek Hornik chwilę później podwyższył na 2:0. Północ próbowała przez chwilę opanować sytuację, ale ponownie Paweł Rychtarczyk znalazł sposób na Piotra Hachaja, kiedy to z rzutu wolnego zdjął pajęczynę ze spojenia jego bramki. Mario Waksmundzki tuż przed końcem pierwszej połowy zmniejszył różnicę do dwóch bramek i wydawało się, że jeszcze wszystko może się wydarzyć. W ten sam sposób próbował w przerwie motywować swoich piłkarzy Tadeusz Ciężki. Niestety w drugiej odsłonie bramki zdobywało już tylko Południe. Przemysław Koziar, Tomasz Cikowski i Kyle Braitenbach zwieńczyli dzieło upokorzenia rywala. Bramka tego ostatniego była tej samej urody, co ta z wolnego Pawła Rychtarczyka.

- Spotkały się dwa dobre zespoły, mówi Marcin Podczerwiński, trener Południa, - ale wygrał ten, który chciał wygrać. Każdy z moich piłkarzy dał z siebie wszystko. Obrona nie popełniała większych błędów, a jak już pozwoliła na oddanie strzału, to albo były one niecelne, albo pewnie wyłapywane przez Andrzeja Palichleba. Świetny mecz rozegrał Sławomir Olejarz. Obrońcy przeciwnika nie mogli sobie poradzić z naszymi szybkimi napastnikami. Wiedzieliśmy, że Północ w drugiej połowie zaatakuje, że będzie jeszcze próbować odwrócić losy meczu. Chcieli, ale przyzwolenia z naszej strony nie dostali. Trzy kolejne bramki spowodowały, że wygraliśmy w rozmiarach, które zaskoczyły wszystkich. Nie ukrywam, że nas również, stąd radość jeszcze większa- zakończył Marcin Podczerwiński.

W zupełnie innym nastroju komentował mecz Tadeusz Ciężki.
- Nigdy w swojej dotychczasowej karierze, a działam w polonijnej piłce nożnej od wielu lat, nie przytrafiła mi się porażka w takich rozmiarach – mówi trener Północy. – Trudno jednak myśleć o korzystnym wyniku, kiedy popełnia się trampkarskie błędy w obronie i nie wykorzystuje się idealnych do strzelenia bramek sytuacji. Nam nie wychodziło nic, im wszystko. W pierwszych dziesięciu minutach straciliśmy trzy bramki, po których nie byliśmy w stanie się już podnieść. Przykro mi, że taka porażka przytrafiła się w tak prestiżowym meczu. To bardzo boli i tak ciężko po niej dojść do siebie – dodaje szkoleniowiec Czarnych Jasło.

(DC)

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama