Ewa Malcher
Policja stanowa pomoże policji chicagowskiej w walce z przemocą na ulicach miasta. Czterdziestu funkcjonariuszy policji stanowej zostało oddelegowanych do Chicago w sezonie letnim, w związku z dużym nasileniem przestępczość. Inicjatywa przyjęto na ogół z zadowoleniem, ale są też jej krytycy.
Zalety przedsięwzięcia podkreślają gubernator Pat Quinn i burmistrz Rahm Emanuel. Chwali je również nadinspektor chicagowskiej policji Garry McCarthy. To stanowczy zwrot w polityce miasta. Dotychczas burmistrz i szef policji kategorycznie sprzeciwiali się obecności na ulicach Chicago policji stanowej lub żołnierzy gwardii narodowej.
Jak informuje lokalna telewizja FOX 32 do pomocy policji stanowej odnosi się krytycznie związek zawodowy policjantów chicagowskich (Fraternal Order of Police, FOP). Zdaniem FOP, sprowadzenie funkcjonariuszy stanowych potwierdza roszczenia związku co do większej ilości policjantó na ulicach Chicago. Jednak ich zatrudnieniu − z powodów budżetowych − konsekwentnie sprzeciwiają się Emanuel i McCarthy utrzymując, iż liczba patrolujących jest wystarczająca.
Władze Chicago wyjaśniają na swojej witrynie internetowej, że funkcjonariusze policji stanowej skoncentrują się na zidentyfikowaniu i zatrzymaniu podejrzanych poszukiwanych za różne przestępstwa popełnione przy użyciu przemocy. Szacuje się, że na wolności pozostaje około 7300 niebezpiecznych przestępców.
Komunikat prasowy cytuje gubernatora Quinna, który zapewnia, że władze Illinois zrobią wszystko na rzecz zwiększenia bezpieczeństwa publicznego.
Ponad dwadzieścia oddziałów specjalnych, złożonych z oficerów policji stanowej i miejskiej, już w ten weekend rozpocznie akcję, którą objęte są najbardziej niebezpieczne dzielnice Chicago.
Niemal codziennie w Wietrznym Mieście dochodzi do strzelanin, w wyniku których giną lub odnoszą obrażenia niewinni ludzie. (ao)
fot.Inventorchris/Flickr
