Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 12:20
Reklama KD Market
Reklama

Wisła chicagowskim "mistrzem świata"

Miała swój mundial Brazylia, miało i Chicago. W turnieju, w którym uczestniczyło kilkadziesiąt zespołów mających w swoich nazwach kraj pochodzenia, wygrała Polska. Zespół oparty na piłkarzach Wisły, bez straty punktu awansował do finału, w którym po rzutach karnych pokonał Palestynę, reprezentowaną przez... chorwacką Adrię.

/a> Dawid Wiśniewski miał spory udział w "mistrzostwie świata" Wisły fot. Katarzyna Nawrot


Do trzech razy sztuka, można powiedzieć opisując dokonania podopiecznych Marka Wiśniewskiego. W pierwszej edycji turnieju, na pomysł którego, z okazji mistrzostw świata w Republice Południowej Afryki, wpadli w 2010 roku konsulowie placówek dyplomatycznych w Chicago, Wisła ulegając Niemcom, odpadła w półfinale. Rok później dotarła do finału, ale musiała uznać wyższość Argentyny. W roku ubiegłym szczęście było ponownie blisko, ale niestety w decydującej rozgrywce uśmiechnęło się ono do przeciwnika. W końcu przyszła pora na zwycięstwo.

W przeszłości finały rozgrywane były na Soldier Field i Toyota Park. W tym roku ranga miejsca nie była tak duża, za to odniesiony sukces nieporównywalny w stosunku do osiągnięć na wspomnianych bardziej prestiżowych obiektach.

W eliminacjach Polska (czyli Wisła) pokonała Kazachstan i USA po 4:1 i Niemcy 2:1. W ćwierćfinale po dramatycznym meczu Argentynę 3:2. Rozstrzygnęła złota bramka, zdobyta w pierwszej akcji dogrywki. Taki sam stopień dramatyzmu charakteryzował spotkanie półfinałowe. Tym razem Holendrzy stawali na głowie, by zapewnić sobie finał, ostatnie słowo należało jednak do biało-czerwonej Wisły, która wygrywając 4:3 otworzyła sobie drzwi do decydującej rozgrywki. A tam już na nią czekała Palestyna z piłkarzami Adrii w składzie. Dlaczego akurat Palestyna a nie Chorwacja, pozostanie tajemnicą. Może dlatego, że sponsor zespołu pochodzi z tamtych stron, a może chodziło o to, by nazwą zwrócić uwagę na sytuację w jakiej znaleźli się palestyńczycy bombardowani nalotami izraelskimi. Być może, chociaż do końca nie wiadomo, co za tym stało. Wiadomo natomiast, że mecz zakończył się zwyciestwm Polski(ej) Wisły. Niewykorzystane sytuacje mszczą się, o tym wie każdy, kto w piłkę kopie. Tak było i tym razem. Wiślacka młodzież stworzyła sobie na początku meczu trzy „setki” i wszystkie zmarnowała. To nie mogło pozostać bez konsekwencji. Chorwaccy „Palestyńczycy” zdobyli bramkę i szczęściem cieszyli się do przedostatniej minuty. Wtedy to padło wyrównanie, a że dogrywka nie przyniosła rezultatu, o tym, kto zostanie chicagowskim mistrzem świata, miały zadecydować rzuty karne. Polska (Wisła) nie pomyliła się ani razu, przeciwnik aż trzykrotnie. Raz obronił bramkarz, drugim razem na drodze piłki do siatki stanął słupek, a za trzecim razem wylądowała ona na poprzeczce. Mistrzem świata została Polska. Nie dostała ona wprawdzie złotych medali, ale był okazały puchar, okolicznościowe koszulki, dużo radości i sporo satysfakcji. „Przecież pokonaliśmy takie światowe potęgi jak Niemcy, Argentyna i Holandia”, dodaje z uśmiechem trener zespołu Marek Wiśniewski.

Dariusz Cisowski

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama