Niektóre plaże nad jeziorem Michigan przeznaczone dla psów okazały się sukcesem. Przykładowo, z plaży przy 63rd Street dzięki nim zniknęły mewy, ale wszystko wskazuje na to, że czworonogi mogą także narobić sporo kłopotu.
Plaża przy Montrose Ave. została uznana przez Natural Resources Defence Council za miejsce, w którym najczęściej obserwuje się zanieczyszczoną wodę jeziora Michigan. Obecnie Chicago Park District we współpracy z naukowcami próbuje ustalić, czy obecność psów − dla których przeznaczona jest sąsiednia plaża − wpływa na wzrost zanieczyszczenia wody.
− To pytanie, na które próbujemy znaleźć odpowiedź. Pobliska plaża przy Foster Ave. ma również odcinek przeznaczony dla psów, jednak tam nie notujemy tego problemu − twierdzi Cathy Breitenbach, odpowiedzialna w Chicago Park District za chicagowskie plaże.
Breitenbach ujawnia, że badania, które zostaną przeprowadzone w laboratorium w Indiana mają ustalić, w jakim zakresie psie odchody przyczyniają się do wzrostu zanieczyszczenia przybrzeżnych wód.
− Wiemy, że mewy i psy, a właściwie ich odchody, zagrażają czystości wód. Nie wiemy tylko w jakim stopniu − mówi Breitenbach. Podkreśla przy okazji, że również plażowicze przyczyniają się do zanieczyszczeń.
Przedstawicielka zarządu chicagowskich parków apeluje do właścicieli czworonogów, by sprzątali pozostawione przez ich podopiecznych odchody, a także, by nie zostawiali psiego jedzenia na plażach, bo przyciąga to z kolei mewy, które nie są chętnie widzianymi gośćmi popularnych miejsc wypoczynku. (ak)
Reklama