Decyzją kuratorium Chicago Public Schools (CPS) około 1100 pracowników − w tym nauczyciele i personel pomocniczy − straci zatrudnienie. CPS zapewnia, że na zwolnionych czekają etaty, ale związek zawodowy nauczycieli mocno w to wątpi.
Około połowę zwolnionych stanowią nauczyciele,pozostali to m.in ich asystenci, urzędnicy szkolnych sekretariatów oraz ochroniarze.
Swoją decyzję dotyczącą zwolnień personelu CPS uzasadniło malejącą liczbą uczniów w części chicagowskich szkół.
Władze oświatowe wyrażają przekonanie, że pedagodzy i personel pomocniczy znajdą pracę w innych placówkach, gdzie są niedobory personelu, ponieważ frekwencja uczniów jest wysoka i ma tendencję wzrostową.
Kuratorium utrzymuje, że ma miejsca dla 1780 nauczycieli, ale związek zawodowy nauczycieli (Chicago Teachers Union, CTU) przypomina, że po masowych zwolnieniach pedagogów w ubiegłym roku, ponownie zatrudnionych zostało tylko około 60 procent.
Prezes związku CTU Karen Lewis w wydanym oświadczeniu podkreśla, że CPS zwalnia dużą liczbę nauczycieli po raz czwarty w ciągu ostatnich pięciu lat.
Zdaniem szefowej CTU, najnowsze redukcje są przejawem polityki prowadzonej przez burmistrza Rahm Emanuel wraz z mianowanymi przez niego władzami oświatowymi wymierzonej w zniszczenie dzielnicowych szkół.
Lewis stwierdza też, że powstające jak grzyby po deszczu prywatne szkoły czarterowe zabierają uczniów oraz środki finansowe publicznym szkołom dzielnicowym.
(ao)