Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 2 października 2024 03:30
Reklama KD Market
Reklama

Święta bezdomnych Polaków w Chicago

W schronisku Anawim w Chicago święta spędzi ponad 40 bezdomnych Polaków. Niektórzy z nich trafili tutaj po raz pierwszy, inni co roku, zimą, znajdują dach nad głową w domu założonym 20 lat temu przez franciszkanina ojca Błażeja Karasia. Jednak nie dla każdego jest w nim miejsce. Żeby móc tutaj zamieszkać - trzeba być trzeźwym. Do drzwi Anawim codziennie pukają ci z naszych rodaków, dla których alternatywą jest jedynie ulica. Mimo, że schronisko może pomieścić nawet 60-ciu mężczyzn przyjmowani są tylko ci, którzy są trzeźwi i sami przyjdą poprosić o schronienie...
W schronisku Anawim w Chicago święta spędzi ponad 40 bezdomnych Polaków. Niektórzy z nich trafili tutaj po raz pierwszy, inni co roku, zimą, znajdują  dach nad głową w domu założonym 20 lat temu przez franciszkanina ojca Błażeja Karasia. Jednak nie dla każdego jest w nim miejsce. Żeby móc tutaj zamieszkać - trzeba być trzeźwym.
fot.InformacjeUSA.com/ Ojciec Błażej Karaś
Ci, którym to się udaje zasiądą do wieczerzy wigilijnej i do bożonarodzeniowego obiadu. Mogą też liczyć na drobne upominki, o które zadbała Teresa Mirabella, od samego początku pomagająca w  kierowaniu domem. - Będziemy  wspólnie kolędować i pójdziemy na pasterkę na Trójcowo - mówi Włodek, jeden z najdłużej mieszkających w Anawim Polaków. Trafił tu przed czterema laty z polskiego Jackowa w trzecim dniu swojej trzeźwości. Do drzwi Anawim codziennie pukają ci z naszych rodaków, dla których alternatywą jest jedynie ulica. Mimo, że schronisko może pomieścić nawet 60-ciu mężczyzn przyjmowani są tylko ci, którzy są trzeźwi i sami przyjdą poprosić o schronienie. - Tu nikt nikogo nie może polecić. Trafiając do Anawim bezdomni Polacy, najczęściej alkoholicy, zyskują szansę na stanięcie na nogi, rozpoczęcie nowego życia, porzucenie nałogu. Dlatego mówimy im wprost: nie podpisujemy żadnego kontraktu, ale jeśli zaczynasz pić, sam się wypisujesz z naszego domu - tłumaczy zasady funkcjonowania schroniska ojciec Błażej. Wtóruje mu Teresa Mirabella wspierająca franciszkanina w prowadzeniu Anawim: - To najsmutniejsze dla mnie chwile, kiedy muszę powiedzieć tym, którzy zapili, że muszą pakować walizki; ale nie mamy innego wyjścia, bowiem są zagrożeniem dla trzeźwości pozostałych mieszkańców naszej wspólnoty.  Jeden z rezydentów domu, proszący o zachowanie anonimowości opowiada, że przed dwoma laty w sylwestra, kilku mężczyn musiało wyprowadzać się ponieważ złamli zasadę obowiązującą w tym miejscu. - Nikt z nas nie miał żalu do Teresy, że ich wyrzuciła. Z drugiej strony rozumieliśmy ich. W święta i w sylwetra naprawdę trudno jest nie pić. Jak nigdy indziej uświadamiasz sobie wówcza, jak wygląda ta twoja Ameryka - w przytułku dla bezdomnych, bez grosza przy duszy i bez kontaktu z rodziną, bo co im powiesz?
fot. InformacjeUSA.com/ Pani Teresa Mirabelli
Wyjątkowość Anwim polega  także i na tym, że dla jego mieszkańców czasami pełni ono funkcję  hospicjum: - Mieliśmy tu i takich, którymi trzeba się było opiekować po szpitalu, którzy u nas umarli. W ubiegłym i tym roku wysłałam do Polski 15 urn z prochami, ale są i dobre historie. Kilku naszych mieszkańców zdecydowało się za moją nawmową na powrót do Polski - opowiada Teresa Mirabella. Schronisko istnieje w dawnym konwencie przy polskim kościele pw. Św. Trójcy w Chicago. Na barkach dwojga ludzi - ojca Błażeja i Teresy Mirabelli, która pracuje tu za darmo, spoczywa prowadzenie domu, który w przeciwieństwie od innych tego typu miejsc w Chicago, nie żąda od przychodzących tu wprost z ulicy Polaków miesięcznych opłat ani nie zagraża im wyrzuceniem po trzech miesiącach jeśli nie znajdą pracy. Oznacza to jednak, że jest coraz trudniej prowadzić taki dom. - Z pewnym niepokojem spoglądamy w przyszłość - mówi ojciec Błażej. - Nasze miesięczene rachunki za użyteczności to 5-6 tys. dolarów. Prosimy zawsze naszych podopiecznych, by dokładali tyle ile mogą, ale w dzisiejszych czasach, kiedy tak trudno z pracą, wpływy od nich są znikome - dodaje.  Potwierdza to Teresa Mirabella. Na ponad 40 mężczyzn przebywających w Anawim pracuje trzech. W grudniu dołożyli do rachunków kwotę 119 dolarów. Małgorzata Błaszczuk, Chicago Copyright ©2010 4NEWSMEDIA. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama