W North Lawndale, gdzie 9 na 10 mieszkańców jest pochodzenia afroamerykańskiego, 43 proc. żyje w ubóstwie, a liczba zabójstw jest trzykrotnie wyższa niż w całym mieście.
„Chicago Sun-Times” pokusił się o sprawdzenie, jaki procent ludzi różnych ras mieszka w danej dzielnicy. Okazuje się, że najbardziej zróżnicowany jest Rogers Park. 39 proc. tutejszej populacji to biali, 26 proc. czarni, 24 proc. Latynosi i 6 proc. stanowią Azjaci. Podobne zróżnicowanie istnieje w West Ridge, Near West Side, Bridgeport i Hyde Park.
Dzielnice, gdzie znaczny procent stanowią Afroamerykanie, charakteryzują się większymi wskaźnikami ubóstwa i przestępczości, a ich mieszkańcy są gorzej wykształceni
W 20 dzielnicach Afroamerykanie stanowią 90 proc. populacji. Nie ma w Chicago dzielnic z tak dużą liczbą mieszkańców białych, latynoskich lub pochodzenia azjatyckiego. I to prawda, że te dzielnice charakteryzują się większymi wskaźnikami ubóstwa i przestępczości, a ich mieszkańcy są gorzej wykształceni.
Nie wiadomo jednak, czy to segregacja jest przyczyną tych nierówności, czy też jest symptomem głębszych problemów społecznych. Wiadomo jedynie, że w Chicago nadal panuje podział rasowy. W najbardziej dotkniętych dzielnicach jedna trzecia mieszkańców żyje w ubóstwie, o połowę mniej kończy college, a wskaźnik przestępczości jest dwa razy większy niż w pozostałych częściach miasta.
Natomiast Ta-Nehisi Coastes, powołując się na sytuację w North Lawdale, doszedł do wniosku, że przyczyna wszystkich bolączek mieszkańców tej dzielnicy leży w dyskryminacji rasowej. Uważa, że rekompensaty za niewolnictwo przodków Afroamerykanów w znacznym stopniu mogłyby poprawić sytuację czarnoskórych mieszkańców tej dzielnicy.
(eg)