W odpowiedzi na rosnącą presję ze strony zwolenników zmniejszenia liczby deportacji nielegalnych imigrantów, prezydent Obama zlecił swojej administracji przegląd polityki imigracyjnej pod kątem uczynienia tego procesu bardziej humanitarnym. Na spotkaniu z prezydentem w Białym Domu zabiegali o to członkowie latynoskiego klubu kongresowego, którzy wyrazili zaniepokojenie polityką deportacyjną Obamy.
W oświadczeniu wydanym po spotkaniu Biały Dom stwierdził, że prezydent jest głęboko zaniepokojony bólem, jaki przeżywają rozdzielone deportacją rodziny. Winą za to obarczył zły system imigracyjny. W spotkaniu udział wzięli demokratyczni kongresmani: Ruben Hinojosa z Teksasu, Xavier Becerra z Kalifornii i jeden z wieloletnich czołowych zwolenników reformy imigracyjnej Luis Gutierrez z Illinois.
Nie wiadomo, jak miałaby wyglądać humanitarna deportacja, gdyż tropienie i wyrzucanie imigrantów z kraju zbudowanego przez imigrantów i opierającego się w znacznej mierze na ich pracy ma niewiele wspólnego z ludzkim podejściem do tego zagadnienia.
Prezydent Obama powtarzał wielokrotnie, że jest bezsilny wobec przepisów imigracyjnych dotyczących deportacji i nie jest w stanie rozszerzyć swojego dekretu z 2012 roku, zawieszającego deportację setek tysięcy młodych ludzi przybyłych do USA nielegalnie z rodzicami.
Tymczasem rośnie grupa amerykańskich prawodawców i organizacji proimigranckich wzywających prezydenta, by skorzystał z przysługujących mu uprawnień i ulżył losowi ponad 11 milionów nielegalnych imigrantów mieszkających w Stanach Zjednoczonych. Według danych Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego (Department of Homeland Security – DHS) administracja Obamy deportowała dotychczas blisko dwa miliony nieudokumentowanych imigrantów.
W oświadczeniu wydanym przez Biały Dom podano, że prezydent Obama zwrócił się do DHS o sporządzenie wykazu przepisów dotyczących egzekwowania prawa imigracyjnego. W oświadczeniu nie ma jednak szczegółów na ten temat.
Od czasu uchwalenia w czerwcu ubiegłego roku senackiego projektu reformy imigracyjnej z USA deportowano ok. 200 tysięcy nielegalnych imigrantów. Tych samych, których miała objąć ustawa, pozwalając im pozostać w Ameryce, pracować i ubiegać się o prawo stałego pobytu. Za każdym razem scenariusz jest podobny: w drzwi pukają funkcjonariusze służb imigracyjnych (Immigration and Customs Enforcement – ICE) z nakazem deportacji. Wkrótce potem nielegalny imigrant trafia do aresztu, a później, pod eskortą, wsiada do samolotu czy autobusu pełnego podobnych do niego nieszczęśników i chcąc nie chcąc wraca do kraju urodzenia.
Na reformę liczyło ponad 11 milionów obcokrajowców bez papierów, dwie trzecie z nich dobrze zadomowionych w Ameryce, bo przebywających tu od dziesięciu lat lub dłużej. Ich nadzieje zaczęły się rozwiewać, gdy okazało się, że Izba Reprezentantów nie kwapi się do negocjacji z Senatem nad wspólnym projektem reformy. Ważniejszym tematem stała się batalia budżetowa i Obamacare. Ofiarą tej sytuacji stają się setki tysięcy nielegalnych imigrantów deportowanych rocznie ze Stanów.
Pewnym pocieszeniem jest wydane w 2012 roku prezydenckie rozporządzenie, znane jako Deferred Action for Childhood Arrivals (DACA), dające młodym imigrantom bez dokumentów tymczasową ochronę przed deportacją. Gest prezydenta stanowi namiastkę ustawy Dream Act, która, podobnie jak wszechstronna reforma imigracyjna, poniosła fiasko w Kongresie. DACA obejmuje tylko tych imigrantów, którzy przybyli do USA przed ukończeniem 16 lat, i pozwala im na naukę w tańszych, subsydiowanych uczelniach stanowych.
Coraz bardziej sfrustrowani są działacze prowadzący społeczną kampanię na rzecz kompleksowej reformy imigracyjnej. Ich działania, nawet tak skrajne jak głodówka i ruch obywatelskiego nieposłuszeństwa, nie przyniosły oczekiwanych rezultatów.
Wojciech Minicz
Reklama