Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 00:19
Reklama KD Market
Reklama

Powtórka z historii

Rozważane obecnie przez USA i Unię Europejską sankcje w stosunku do Rosji, mające być karą za bezprawną aneksję Krymu, są w wielu kręgach krytykowane i wytykane jako słabość. „Car” Putin zapewne sobie z tych restrykcji nic nie robi, bo jemu personalnie w żaden bezpośredni sposób nie zaszkodzą. O wiele ważniejsza od samego zakresu sankcji byłaby zgodność Zachodu co do dalszego działania. Tu niestety sprawy nie mają się najlepiej.



Kreml z pewnością cieszy się z tego, że na razie UE i USA nie znalazły wspólnego języka w komentowaniu poczynań Rosji. Idealnym przykładem jest sprawa dalszej przynależności tego kraju do grupy G8. Wiadomo już, że planowany na lato szczyt G8 w Soczi nie dojdzie do skutku. Jednak w ostatnich dniach prezydent Francji François Holland stwierdził, że Rosja już w ogóle w G8 nie jest, Angela Merkel – że jest, ale pod pewnymi warunkami, natomiast brytyjski premier David Cameron zmienia na ten temat zdanie niemal codziennie. Jest to zapewne wynikiem tego, iż zgraja totalnie skorumpowanych rosyjskich oligarchów posiada w Wielkiej Brytanii ogromne inwestycje.

Jednocześnie w mediach amerykańskich pojawiają się komentarze sugerujące, że z Rosją trzeba nadal koniecznie rozmawiać, bo „nie ma innego wyjścia” i że usuwanie tego kraju ze światowych struktur ekonomicznych, takich jak World Trade Organization czy G8, to działania pochopne, które mogą okazać się szkodliwe.

Historia, niestety, usiana jest tego typu idiotycznymi analizami. Gdy Hitler wkraczał do Czechosłowacji, by „bronić” niemieckiej ludności w Sudetach przed „prześladowaniami”, świat palcem w bucie nie kiwnął, mając cichą i płonną nadzieję, że niemiecki dyktator jakoś się uspokoi i wszystko wróci do normy. Wtedy też pisano, że z Niemcami należy nadal rozmawiać, a co z tych rozmów wyszło – wszyscy doskonale wiemy.

I oto dziś, po 75 latach od początku II wojny światowej, przedstawiciel Rosji w Radzie Bezpieczeństwa ONZ ma czelność powiedzieć, iż zajęcie przez jego kraj Krymu „naprawia historyczną pomyłkę”, jaką popełnił Nikita Chruszczow. Należy w związku z tym zapytać, ile innych tego rodzaju pomyłek Rosja zamierza wkrótce naprawić. Czy Putin myśli na przykład o stosownej korekcie historii w sprawie republik bałtyckich? A może nie podoba mu się również „pomyłka”, jaką było wskrzeszenie państwa polskiego w roku 1918? Coraz bardziej jasne jest to, że rosyjski przywódca jest człowiekiem niebezpiecznym. Rządzi krajem, który pod wieloma względami należy do Trzeciego Świata, tyle że ma sporo atomowego złomu i ogromne złoża ropy naftowej i gazu. Obecny lokator Kremla marzy o wielkości i sławie rosyjskiego narodu, choć w gruncie rzeczy jest miałkim totalitarystą, który obecnie posługuje się propagandą, jakiej nie powstydziłby się zapewne Leonid Breżniew.

Autokratów nigdy nie da się powstrzymać pobłażaniem i kunktatorstwem. Jeśli Putin rzeczywiście uważa, że jego działania na Ukrainie są zgodne z prawem międzynarodowym i ogólnie przyjętymi normami, to nie ma o czym z nim rozmawiać, a jego kraj powinien zostać wyrzucony z czego tylko się da – bez wahań, niekończących się dyskusji i sporów na forum UE. Dotychczasowej postawie Zachodu wobec rosyjskiej agresji i arogancji można wystawić najwyżej trójkę z plusem. Pozytywne jest to, że jakaś reakcja jest, ale brak jedności w podejmowaniu konkretnych decyzji i wyrażaniu spójnych poglądów z pewnością w żaden sposób nie pomaga.

Ukraina, nawet bez Krymu, jest ogromnym krajem o wielkim potencjale i dużym znaczeniu dla Europy. Z pewnością da sobie radę. Ciekawe jednak, czy Władimir Putin rozważa czasami to, czy jego własny kraj poradzi sobie bez reszty świata. Zadaniem Zachodu powinno być przekonanie go, że tak naprawdę nie ma żadnych szans.

Andrzej Heyduk

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama