Lata spędzone w więzieniu za malwersacje nie pozbawiły byłego gubernatora Luizjany Edwina Edwardsa ambicji politycznych. W trzy lata po odzyskaniu wolności 86-letni polityk postanowił ubiegać się o wejście do federalnej Izby Reprezentantów.
Na spotkaniu z klubem prasowym z Baton Rouge, na które stawił się ze swą trzecią, 50 lat młodszą od siebie żoną i półrocznym synem, Edwards wyraził pewność, że wygra wybory o miejsce zwolnione przez republikanina Billa Cassidy, walczącego o pokonanie demokratki senator Mary Landrieu.
Należący przez całe życie do Partii Demokratycznej Edwards usiłuje przekonać do siebie wyborców z konserwatywnego okręgu wyrażając poparcie dla budowy ropociągu Keystone XL i krytykując reformę medyczną prezydenta Obamy. Równocześnie obiecuje skłonić gubernatora Bobby'ego Jindala do rozszerzenia programu Medicaid dla ubogich i bezrobotnych.
Agencja AP pisze, że stanowa Partia Republikańska błyskawicznie potępiła Edwardsa przypominając, że były gubernator ściągnął na Luizjanę wstyd, przyczynił się do podwyżki podatków, rozbudowy sieci kasyn i szalejącej korupcji.
Edwards pełnił stanowisko gubernatora przez dwie kadencje w latach siedemdziesiątych. Ponownie został gubernatorem w 1983 roku i ponownie w 1991 roku. Wybaczono mu wówczas skandale z poprzednich lat, by zablokować kandydaturę starającego się również o fotel gubernatorski byłego lidera Ku Klux Klanu Davida Duke'a.
(eg)
Reklama