Prezydent USA Barack Obama wezwał w czwartek prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza do wycofania sił rządowych z ulic Kijowa i zaapelował do ukraińskiej armii, by nie angażowała się w konflikt. Oświadczył też, że jest wstrząśnięty aktami przemocy w Kijowie. Według opozycyjnych służb medycznych, w czwartkowych walkach zginęło co najmniej 70 osób.
Obama, który w środę ostrzegł władze Ukrainy przed użyciem siły przeciw uczestnikom protestów, ponownie wezwał do zaprzestania przemocy i wypracowania pokojowego rozwiązania konfliktu.
Prezydent podkreślił, że Ukraina musi respektować prawo obywateli do pokojowych protestów, a demonstranci powinni zachować spokój.
Stany Zjednoczone zagroziły już wcześniej władzom ukraińskim sankcjami; w czwartek Biały Dom poinformował, że skonsultuje się w tej sprawie z Unią Europejską, by połączyć z nią siły.
Rzecznik Obamy Jay Carney poinformował też wcześniej w czwartek, że Biały Dom jest wstrząśnięty faktem, że ukraińska milicja "użyła przeciw demonstrantom broni automatycznej", i wezwał władze Ukrainy, by "natychmiast zaprzestały stosowania siły".
W środę prezydent ostrzegł, że jeśli Kijów nie zrezygnuje z przemocy, to Waszyngton "wyciągnie konsekwencje". Obama podkreślił, że wojsko nie powinno interweniować, gdyż to cywile muszą rozwiązać konflikt.
Jak podały służby medyczne ukraińskiej opozycji tylko w czwartkowych walkach zginęło co najmniej 70 osób. Według źródeł oficjalnych od wtorku zginęło 67 osób.
Władze Kijowa zaapelowały do mieszkańców o zachowanie ostrożności i pozostanie w domach.
Informacje o bilansie ofiar w Kijowie są sprzeczne. Doktor Ołeh Musij, koordynujący działania ekipy medycznej antyrządowych demonstrantów, poinformował, że w czwartkowych starciach z milicją zginęło co najmniej 70 uczestników protestów i że ostateczna liczba ofiar może się okazać większa.
Według danych oficjalnych do kostnicy w Kijowie od wtorku do czwartku do godziny 15 trafiło 67 ciał ofiar zamieszek; 39 osób zginęło w czwartek od godz. 6 rano.
Wiceszef partii Batkiwszczyna Ołeksandr Turczynow podał, że od początku zamieszek w Kijowie zginęło co najmniej 100 osób.
Ukraińskie ministerstwo spraw wewnętrznych informuje, że zginęło 13 milicjantów, a 130 zostało rannych.
Wśród czwartkowych ofiar śmiertelnych na Majdanie w Kijowie jest 22-letni dziennikarz, student geografii Ihor Kostenko - poinformował zatrudniający go ukraiński portal Sportanalytic.com.
Ukraińskie MSW podało po południu, że antyrządowi demonstranci w Kijowie przetrzymują 67 milicjantów jako zakładników. Resort poinformował też, że milicji wydano broń z ostrą amunicją. "W celu uwolnienia zakładników milicja ma prawo użyć swojej broni" - napisało MSW w oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej.
Agencja Interfax-Ukraina pisze, że mieszkańcy Kijowa masowo opuszczają prawobrzeżną część ukraińskiej stolicy, gdzie znajduje się Majdan Niepodległości, i przejeżdżają na lewy brzeg Dniepru. Ruch na ulicach prowadzących na mosty jest bardzo utrudniony. Publiczny transport naziemny jeździ bardzo rzadko.
Wideo: siły rządowe strzelają do nieuzbrojonych opozycjonistów
http://youtu.be/v2TYVavYooE
(PAP)
Reklama