Departament Stanu USA potępił w środę eskalację przemocy w Kijowie, gdzie zginęło pięciu uczestników antyrządowych protestów. Zdaniem USA odpowiedzialność ponoszą głównie władze Ukrainy; Waszyngton potępił też działania skrajnie prawicowej grupy Prawy Sektor.
"USA stanowczo potępiają eskalację przemocy na ulicach Kijowa. (...) Wzywamy wszystkie strony do uspokojenia sytuacji i powstrzymania się od przemocy" - oświadczyła w środę rzeczniczka Departamentu Stanu Marie Harf.
Jak dodała, "wzrost napięcia na Ukrainie jest bezpośrednią konsekwencją niezaangażowania się ukraińskich władz w prawdziwy dialog (z opozycją) i przyjęcia 16 stycznia antydemokratycznego ustawodawstwa". Harf wezwała rząd Ukrainy do uchylenia tych ustaw i rozpoczęcia "narodowego dialogu z opozycją polityczną".
Jednocześnie podkreśliła, że "nie do przyjęcia są agresywne działania członków skrajnie prawicowej grupy Prawy Sektor", gdyż pobudzają oni do przemocy, podważając wysiłki pokojowych demonstrantów.
"Podobnie potępiamy użycie przemocy przez nieoficjalne grupy określane jako +tituszkowie+" - dodała Harf.
Zdaniem opozycji "tituszkowie" to dresiarze działający na zlecenie władz, opłaceni i przywiezieni do Kijowa z prowincji, by sprowokować konflikt między milicją a uczestnikami protestów na kijowskim Majdanie Niepodległości.
Departament Stanu USA potępił także "ukierunkowane ataki na dziennikarzy i pokojowych demonstrantów, w tym zatrzymania". W oświadczeniu przypomniano, że trwające od listopada protesty na Majdanie rozpoczęły się jako ruch stroniący od przemocy, który USA zdecydowanie poparły.
Harf poinformowała, że USA "już anulowały wizy kilku osób odpowiedzialnych za przemoc", ale w oświadczeniu nie podano ich nazwisk. "Będziemy rozważać podjęcie kolejnych kroków w odpowiedzi na stosowanie przemocy przez jakiekolwiek stronę" - zastrzegła rzeczniczka.
Już wcześniej przedstawiciele rządu USA oraz Senat kilkakrotnie grozili, że jeśli władze Ukrainy będą uciekać się do przemocy przeciwko pokojowym demonstrantom, to USA mogą przyjąć sankcje w postaci zakazu wydawania wiz i zamrożenia aktywów wobec osób odpowiedzialnych za wydawanie rozkazów lub użycie przemocy.
Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)
Reklama