66-letni mieszkaniec Libertyville doznał lekkiego udaru mózgu, po tym jak został zastraszony, pobity, a nawet pogryziony przez grupę ochroniarzy z Advocate Condell Medical Center. Powodem interwencji funkcjonariuszy była próba opuszczenia przez mężczyznę placówki medycznej po sześciu godzinach bezskutecznego oczekiwania na jakąkolwiek pomoc.
W pozwie wniesionym do sądu powiatu Lake Richard Wallace zarzuca, iż 5 września na izbie przyjęć szpitala w Libertyville doznał udaru mózgu oraz nabawił się szeregu obrażeń podczas utarczki z ochroniarzami.
Prawnik mężczyzny twierdzi, że Wallace z własnej woli chciał opuścić szpital, by udać się do innej placówki medycznej w Highland Park, gdy „został otoczony przez siedmiu ochroniarzy” zatrudnionych przez Condell. − Ochroniarze popychali pacjenta, bili go, a w końcu przewrócili − dodaje adwokat. − Grozili przy tym, że wygląd Wallace'a będzie przykładem dla innych, którzy zechcą opuścić szpital bez pozwolenia.
Według pozwu, po przepychance, pielęgniarka naszpikowała pacjenta narkotykami, a następnie przywiązano go pasami do noszy i przetrzymywano w szpitalu przez sześć dni.
Zdjęcia obrażeń Wallace'a pokazują rany i siniaki na różnych częściach ciała, zaś na nodze widać ślad ugryzienia. Materiał ten dołączono do pozwu sądowego, w którym rzekoma ofiara pobicia domaga się od Advocate Condell finansowego odszkodowania, ale bez podania wysokości.
Dyrekcja szpitala wydała komunikat stwierdzający, iż „wysuwane zarzuty są bardzo poważne, lecz placówka musi wstrzymać się z komentarzami do zakończenia śledztwa”.
(ak)
Reklama