Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 23 listopada 2024 06:20
Reklama KD Market

Burmistrz i radni Chicago poszczą w imię reformy imigracyjnej

Burmistrz Chicago Rahm Emanuel i latynoscy radni dali wyraz poparcia dla reformy imigracyjnej, podejmując 24-godzinną głodówkę. Jest to gest solidarności z ponad dziesięciotysięczną rzeszą poszczących na rzecz reformy. Jest to także forma protestu przeciwko decyzji republikańskiego marszałka Izby Reprezentantów w Kongresie Johna Boehnera, który nie zarządził głosowania nad ustawą imigracyjną, choć, jak sam przyznał, najprawdopodobniej zostałaby przyjęta.

/a> fot.Marek Dobrzycki


Emanuel i radni z latynoskiego klubu politycznego rozpoczęli post w czwartek wieczorem w święto patronki Meksyku − Matki Boskiej z Gwadelupy. Politycy wzięli udział w uroczystym nabożeństwie z okazji tego święta w kościele pw. św. Piusa. Czwartek był również ostatnim dniem obrad Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych, podczas których nie doszło do głosowania nad ustawą imigracyjną, choć popierała ją większość, w tym umiarkowani republikanie. Jednak John Boehner uległ naciskom konserwatywnej mniejszości, realizującej politykę marginesowego ruchu Tea Party, i nie dopuścił do głosowania.

Rozpoczynając w czwartek dobową głodówkę, burmistrz Emanuel potępił brak kompleksowej reformy imigracyjnej. Jak podkreślił, wraz z radnymi przyłączył się do ogólnokrajowego protestu, by przypomnieć politykom w Kongresie, że „czas na reformę jest teraz”, a koszty społeczne jej niezatwierdzenia są ogromne.

Wielka głodówka na rzecz reformy imigracyjnej rozpoczęła się 12 listopada w Waszyngtonie. Jako pierwsi podjęli ją trzej działacze organizacji proimigracyjnych i związków zawodowych (SEIU): Eliseo Medina, Cristian Avila i Dae Joong Yoon. Nie przyjmowali pokarmów, tylko samą wodę przez 22 dni. Na polecenie zaniepokojonych stanem ich zdrowia lekarzy zakończyli głodówkę, ale zachęcili innych aktywistów, by kontynuowali rozpoczętą przez nich akcję.

Od tamtej pory 10 tys. osób przyłączyło się do tej formy demonstracji, w tym również kongresmanka Tammy Duckworth. Jak podkreśla demokratka z Illinois, uczestnicy protestu podejmują ryzyko uszczerbku na zdrowiu, ponieważ zdają sobie sprawę z ogromnej wagi i nagłej potrzeby reformy imigracyjnej.

Zdaniem polityk trzeba jak najszybciej wprowadzić w życie nowe przepisy, które będą sprawiedliwe i humanitarne, a zarazem praktyczne. − Konieczny jest długoterminowy plan, który pozwoli zabezpieczyć granice naszego kraju, połączy rozbite rodziny oraz utoruje drogę do obywatelstwa 11 milionom nieudokumentowanych mieszkańców USA − stwierdziła Duckworth w wydanym oświadczeniu.

Demokratka zauważyła, że reforma miałaby dobry wpływ również na sytuację ekonomiczną i finansową kraju. Powołała się na raport bezpartyjnego Kongresowego Biura Budżetowego, które szacuje, że dzięki kompleksowej reformie imigracyjnej zadłużenie kraju zmniejszyłoby się o bilion dolarów przez najbliższych 20 lat.

Duckworth zwróciła się do marszałka Izby Boehnera, by nie zwlekał ze zwołaniem głosowania nad ustawą. Niestety polityk zignorował jej apel, podobnie jak ponaglenia ze strony wielu innych polityków, w tym republikańskich.

Boehner zlekceważył też zapowiedź reperkusji politycznych, którymi grozi m.in. związek zawodowy SEIU oraz aktywiści proimigracyjni, w tym Koalicja na Rzecz Imigrantów i Uchodźców stanu Illinois (ICIRR). Najwyraźniej bardziej obawia się zemsty Tea Party.

Alicja Otap

[email protected]
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama