Jak co roku, tuż przed obchodzonym w czwartek Świętem Dziękczynienia, podczas specjalnej ceremonii prezydent USA Barack Obama ułaskawił indyka. Zaszczytu dostąpił dorodny ptak o imieniu Popcorn z Minnesoty, dzięki czemu nie trafi na stół w formie pieczeni.
W ceremonii, która w deszczowe popołudnie zgromadziła przed Białym Domem wielu gości, Obamie towarzyszyły córki Malia i Sasha. Prezydent żartował, że z jego urzędem wiąże się wiele niezwykle ważnych obowiązków, "ale ten nie jest jednym z nich".
O tytuł Narodowego Indyka Dziękczynienia walczyło w tym roku 80 przedstawicieli tego gatunku, a do finału federacja hodowców indyków wybrała dwa dorodne, 20-tygodniowe ptaki o imionach Caramel i Popcorn. W narodowym głosowaniu za pośrednictwem Facebooka i Twittera Amerykanie wybrali Popcorna.
"Rywalizacja była trudna. Popcorn zwyciężył, dowodząc, że nawet indyk o śmiesznym imieniu może wejść do polityki. A co do Caramela, to pewnie zbiera już fundusze na następną kampanię" - żartował Obama, zanim wypowiedział magiczne słowo "pardon" (ułaskawiam). Następnie życzył wszystkim Amerykanom szczęśliwego Święta Dziękczynienia.
Po ceremonii Obama wraz z Pierwszą Damą Michelle i córkami mają wesprzeć pracowników organizacji charytatywnych w rozdawaniu indyków biednym mieszkańcom Waszyngtonu.
Tymczasem Popcorn i Caramel (ten drugi także zostanie oszczędzony) jeszcze w środę pojadą do dawnej posiadłości pierwszego prezydenta USA Jerzego Waszyngtona w pobliżu Mount Vernon, gdzie turyści będą je mogli podziwiać do 6 stycznia. Stamtąd zostaną przewiezione na historyczną farmę indyków w mieście Leesburg w Wirginii, gdzie powinny szczęśliwie dożyć starości.
Ale jak zauważają złośliwcy, z dotychczas ułaskawionych przez Obamę indyków tylko jeden dożył Święta Dziękczynienia rok później. Na skutek obfitego dokarmiania prezydenckie indyki osiągają znacznie większe rozmiary niż normalne. Przekarmione chorują i padają czasem niedługo po wielkim dniu ułaskawienia.
Coroczną prezydencką tradycję ułaskawiania indyków oficjalnie rozpoczął prezydent George Bush w 1989 r. Ale jej źródeł historycy doszukują się już w 1863 r., kiedy prezydent Abraham Lincoln na prośbę swego syna Tada oszczędził bożonarodzeniowego indyka. Tad nazwał swego nowego przyjaciela imieniem Jack i nauczył go chodzić za sobą po ogrodach Białego Domu.
Święto Dziękczynienia jest obok Bożego Narodzenia najważniejszym świętem w USA o charakterze świecko-religijnym. Amerykanie tradycyjnie spotykają się wówczas z najbliższymi na uroczystych obiadach, na których główną potrawą jest pieczony indyk z nadzieniem, słodkimi kartoflami i żurawiną. Szacuje się, że na amerykańskie stoły trafi w czwartek około 45 mln indyków.
Ponieważ święto jest oficjalnie dniem wolnym od pracy i zawsze jest obchodzone w ostatni czwartek listopada, Amerykanie już w środę masowo wyjeżdżają na długi weekend do mieszkających daleko rodzin. Jak co roku środa była w związku z tym dniem największego natężenia ruchu pasażerskiego - na lotniskach, na drogach i na kolei.
Geneza Święta Dziękczynienia (ang. Thanksgiving) sięga początków XVII w., kiedy do Ameryki przybyli pierwsi osadnicy z Europy, tzw. Pielgrzymi, którzy założyli kolonię Plymouth w dzisiejszym stanie Massachusetts. W 1621 r. na jesieni urządzili oni trzydniową uroczystość z okazji udanych żniw, połączoną ze spożywaniem - w towarzystwie miejscowych Indian - indyków, co stanowiło podziękowanie Bogu za jego dary. Podobne ceremonie i biesiady odbyły się w tym okresie w innych pionierskich osadach na wschodnim wybrzeżu Ameryki Północnej.
(PAP)
Reklama