Poinformowała o tym agencja Kyodo, powołując się na bliżej nieokreślone źródła, a za nią inne japońskie media.
Według Kyodo Amerykanom najwyraźniej zależało na zbieraniu informacji o Chinach. Rząd japoński odmówił jednak, powołując się na ograniczenia prawne i brak personelu.
NSA zwróciła się do Tokio z pytaniem, czy mogłaby przechwytywać dane telekomunikacyjne przesyłane kablami łączącymi Japonię z Chinami i innymi krajami regionu. Chodziło o monitorowanie aktywności internetowej i rozmów telefonicznych - twierdzą źródła, na które powołuje się Kyodo i dodają, że możliwe, iż Stany Zjednoczone chciały sprawdzić, czy Japonia - ich główny sojusznik w regionie - mogłaby zaoferować pomoc podobną do tej, jaką świadczą Brytyjczycy.
W Tokio uznano jednak, że japońskie prawo zabrania przechwytywania danych telekomunikacyjnych, nawet jeśli miałoby to na celu zapobieganie aktom terroru. Wskazano też, że Japonia ma znacznie mniej funkcjonariuszy wywiadu niż NSA, zatrudniająca 30 tys. ludzi.
Kyodo wskazuje, powołując się na odrębne źródło, zaznajomione z działalnością wywiadowczą, że ilość danych, które miałyby być przechwytywane z kabli światłowodowych, wymagałaby zaangażowania ogromnej liczby ludzi i zwrócenia się o pomoc do sektora prywatnego.
(PAP)