Conn reprezentował osoby z trwałymi problemami zdrowotnymi, które ubiegały się o państwową pomoc. Jego biuro adwokackie mieści się w Stanville w Kentucky blisko granicy z Wirginią Zachodnią.
Raport przygotowany przez senacką komisję ds. bezpieczeństwa państwa sugeruje, że Conn zdobywał fałszywe dowody medyczne, a Daugherty bez zastrzeżeń je zatwierdzał, za co dostawał od adwokata łapówki. Świadczy o tym niewyjaśnione pojawianie się na bankowym koncie sędziego dziesiątek tysięcy dolarów, najprawdopodobniej wpłacanych przez Conna. W latach 2006-2010 Urząd Ubezpieczeń Społecznych wypłacił Connowi blisko 5 mld dol. za reprezentowanie niepełnosprawnych Amerykanów w sądzie.
Ze świadczeń urzędu korzysta obecnie 11 milionów pracowników, ich współmałżonków i dzieci, co przekłada się na 45-procentowy wzrost w ciągu 10 lat. Zasiłki wynoszą średnio 1 130 dol. miesięcznie. Do tego dochodzi jeszcze oddzielnie finansowany program Supplemental Security Income dla osób o niskich dochodach, z którego korzysta 8,3 mln beneficjentów.
O pomoc mogą ubiegać się osoby cierpiące na schorzenie, które uniemożliwia pracę, trwa przynajmniej rok lub może spowodować śmierć. Wnioski o świadczenia najpierw przechodzą przez lokalne oddziały SSA, które odrzucają ponad 60 proc. podań.
Prośbę o pomoc można złożyć ponownie. Jeśli znów zostanie odrzucona, należy złożyć apelację do sądu administracyjnego. Na przesłuchania czeka się średnio ponad rok. Sprawy klientów Conna załatwiano w ciągu 30 dni. Przy tak dużym przerobie Conn, który za każdą sprawę dostaje pieniądze z rządowej kasy, mógł sobie pozwolić na „drobne upominki” dla sędziego za jego przychylność. Tracą tylko podatnicy.
(eg)