Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 12:25
Reklama KD Market
Reklama

Miriam Carey: nie zamachowiec, lecz cierpiąca kobieta

Pościg tajnej służby i policji za samochodem wykonującym dziwne manewry między Białym Domem a Kapitolem zakończył się śmiercią kierowcy, 34-letniej Miriam Carey ze Stamford w Connecticut. Podejrzewana o próbę terrorystycznego zamachu okazała się matką jednorocznego dziecka, cierpiącą na głęboką depresję. 



Carey postawiła w stan alarmowy wszystkich agentów chroniących bezpieczeństwa prezydenta i członków Kongresu. Na budynkach pojawili się snajperzy. Pościg rozpoczął się w chwili, gdy czarne infiniti pędziło w stronę Białego Domu. Ponieważ nie było w stanie pokonać podniesionej bariery, kobieta zawróciła i skierowała się w sprzeciwną stronę, uderzając po drodze oficera Secret Service.

Ostatecznie pojazd zatrzymano koło budynku Senatu. W momencie, gdy kobieta wysiadła, kilku oficerów oddało do niej strzały. Okazało się, że nie miała przy sobie żadnej broni, a na tylnym siedzeniu jej samochodu znajdowało się niemowlę. Dziewczynkę zabrano do szpitala. Jej stan nie budzi niepokoju.

ABC News podało, że Carey cierpiała na pociążową depresję. W przeszłości miewała zaburzenia psychiczne. Pracowała jako higienistka dentystyczna. Jej były pracodawca, dr Weiss wyznał, że rok temu zwolnił kobietę z pracy, ponieważ często traciła panowanie nad sobą. Nie ma pewności, czy Carey była ostatnio zatrudniona, nie wiadomo dlaczego znalazła się w Waszyngtonie D.C. i co było przyczyną szalonej jazdy.

Dodatkowym aspektem wydarzenia są pochwały członków Kongresu pod adresem stołecznej policji. Brzmi to nieco ironicznie, zważywszy, że jako pracownicy federalni z powodu nie przyznania funduszy na pracę rządu, policjanci i agenci nie dostają wypłat, podczas gdy kongresmani i senatorzy regularnie otrzymują pobory.

(eg)

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama