“Kocham Chicago, zwłaszcza jego polską historię”
Daniel Pogorzelski jest rodowitym chicagowianinem i historykiem Chicago, współautorem trzech książek – o dzielnicach Bridgeport, Portage Park i Jackowo. Mówi o sobie: “Jestem Amerykaninem, ale i Polakiem”.
Uważa, że zamiłowanie do historii to bardzo polska cecha. – My, Polacy zawsze byliśmy wrażliwi na historię; pewnie dlatego, że ponad wiek Polski nie było – konstatuje.
Mówi po polsku płynnie, z bogatym słownictwem i lekkim, wyczuwalnym dopiero po chwili, akcentem. Nad jego polskim językiem pracowali rodzice i szkoła im. św. Maksymiliana Kolbego przy parafii św. Konstancji.
Babcia Daniela pochodziła z Wołynia. Jeszcze jako dziecko – słuchając jej opowieści pełnej niezwykłych słów, jak persyk (brzoskwinia) czy barabole (ziemniaki) – zaczął rozumieć, że to część kultury kresowiaków: poleszuków, wołyniaków, lwowiaków, wilniuków, która będzie zanikać razem z odchodzeniem tych ludzi. Wtedy zaczęło się rozwijać jego zainteresowanie historią, potrzeba zbierania i utrwalania jej elementów, chronienia jej przed zapomnieniem.
Historią Chicago interesował się “od zawsze”. Nie było żadnego przełomowego momentu; zawsze miał taką pasję, która się rozwijała i sprawiła, że się zajął poważnie tym tematem. Jako dziecko imigrantów był ciekaw, jak Polacy wpływali na kształtowanie tutejszej kultury, a nawet zabudowy miasta. – Bo przecież Polacy budowali Chicago – podkreśla, dodając, że inni imigranci też, ale polska kultura jest nieodłączną częścią tego miejsca.
– Jednak Polacy tego nie wiedzieli. Zawsze mnie bolało szydercze spojrzenie Polaków w kraju na Chicago, czy na Jackowo, które było moją pierwszą dzielnicą.
Wcześniej, jeszcze zanim zaczął studiowanie historii na Uniwersytecie Jagiellońskim, postawił sobie za zadanie uświadamianie Amerykanom, jak wiele Polacy wnieśli do Chicago. Pisze na ten temat, organizuje i oprowadza wycieczki, działa w stowarzyszeniu Northwest Chicago Historical Society, którego jest wiceprezesem.
Jest też współautorem trzech książek o “polskich” dzielnicach – Bridgeport, Portage Park i Jackowo. Ta ostatnia wkrótce ukaże się w ramach serii Images of America, pod tytułem “Avondale. Chicago’s Polish Village”.
W swoich publikacjach, poprzedzonych wnikliwymi badaniami, zawiera często zapomniane lub pomijane informacje o tym, co w historii dzielnicy zdziałali polscy imigranci, odnotowuje wydarzenia związane z Polakami i Polską.
Stawia dość śmiałą tezę, że bez Chicago nie byłoby wolnej Polski. – Przecież z samego Jackowa ponad pięciuset chłopaków walczyło w Armii Hallera! Było tu pięć punktów poborowych. Tu działał Paderewski, wciągając Amerykanów do polskiej sprawy. Sam generał Haller był na Jackowie, o czym wie niewielu Polaków - opowiada.
Daniel gromadzi informacje o znanych polonijnych miejscach. Jednym z nich była zamknięta już restauracja Orbit. W tym właśnie miejscu działał jeden z punktów poborowych. Co więcej, na tym samym rogu stał kościół pod wezwaniem św. Jacka, jeszcze wtedy drewniany. Jeździły tamtędy tramwaje i ksiądz proboszcz martwił się, że ich hałas rozprasza wiernych w modlitwie, że zagłusza słowo boże.
W ramach stowarzyszenia “Zapomniane Chicago” Pogorzelski wraz z innymi miłośnikami historii organizuje wycieczki. Tak długo, jak działał miejski program wycieczek, można było zwiedzać “Polskie Chicago”. Daniel zorganizował wycieczkę po Jackowie i po starym Polskim Trójkącie. Niestety, burmistrz Emanuel zlikwidował cały program.
Stowarzyszenie przypomina rzeczy zapomniane. Status zabytku, trudny do uzyskania dla całego kompleksu miejskiego, otrzymała w 1983 roku dzielnica willowa zbudowana w pierwszych latach XX wieku przez najzamożniejszych Polaków, ulokowana na północ od Addison Avenue i na zachód od Pulaski Road. Słynny dziennikarz polsko-ukraińskiego pochodzenia Mike Royko napisał o niej “Polish Kenilworth”, porównując ją w ten sposób do ekskluzywnego miasteczka leżącego na północ od Chicago.
Nazywana początkowo “Polskie Wille”, nosi obecnie nazwę Villa District. Jak mówi Daniel, mogły tam być tylko domy jednorodzinne, więc nie można było zbudować kościoła. A że teren należał do parafii Wacławowo, w 1940 roku zbudowano tuż na południe od granicy Polskich Willi kościół św. Wacława. Jego wnętrze ozdobił znakomity polski malarz Jan Henryk de Rosen.
Zasługą Daniela jest dodanie do informacji o Villa District, m.in. w Wikipedii, kilku ważnych zdań o polskich początkach dzielnicy.
– Nie wszystko, co robię, jest związane z polskością i Polakami. Kocham całe Chicago, ale jego polskość to jest moja nić przewodnia.
Krystyna Cygielska