Firma koncertowa AEG Live nie przyczyniła się do śmierci Michaela Jacksona - jednogłośnie orzekła w środę ława przysięgłych sądu w Los Angeles, tym samym oddalając pozew rodziny piosenkarza o wielomilionowe odszkodowania.
Wspólny pozew przeciwko firmie AEG Live wniosła rodzina Jacksona: matka piosenkarza i jego troje dzieci. Domagali się oni wielomilionowych odszkodowań. Uważali oni, że firma jest współodpowiedzialna za śmierć wokalisty, gdyż podczas organizacji jego powrotu na scenę nie dopełniła swoich obowiązków, nie nadzorowała w odpowiedni sposób pracy Conrada Murraya, lekarza, którego zatrudniła do opieki nad Michaelem Jacksonem.
Podczas trwającego pięć miesięcy procesu cywilnego prawnicy reprezentujący AEG Live przekonywali, że Michael Jackson "sam jest winien swojej śmierci", a do zgonu piosenkarza przyczyniło się jego uzależnienie do leków.
Ława przysięgłych stwierdziła, że wprawdzie firma AEG Live zatrudniła Murraya do opieki nad Jacksonem, ale nie ma żadnych dowodów na to, że czyniąc to miała złe zamiary. Przysięgli uznali także, że adwokatom AEG Live udało się udowodnić, iż piosenkarz już od dawna uzależniony był leków usypiających, w tym propofolu, silnego środka znieczulającego, stosowanego do narkozy, który może być podawany jedynie w warunkach szpitalnych.
Michael Jackson zmarł 25 czerwca 2009 roku w wieku 50 lat na skutek przedawkowania leków. Zmarł na kilka tygodni przed pierwszym z 50 koncertów, które organizowało AEG Live.
Conrad Murray został w 2011 roku skazany na cztery lata więzienia za nieumyślne spowodowanie śmierci słynnego piosenkarza. Z więzienia ma wyjść jednak już w tym miesiącu.
(PAP)
Reklama