Inspektor generalny NSA George Ellard w liście do Charlesa Grassleya, przewodniczącego senackiego komitetu sądownictwa, opisuje przynajmniej 12 przypadków “celowego nadużycia” programu zbierania informacji wywiadowczych. Do nadużyć doszło w okresie rozpoczynającym się 1 stycznia 2003 r.
Grassley sam zwrócił się do wewnętrznej komórki kontrolnej NSA o sporządzenie raportu o “celowym i zamierzonym” wykorzystaniu możliwości programu podsłuchów.
W liście datowanym z 11 września br. inspektor generalny NSA powołuje się na wyniki 12 dochodzeń, w wyniku których ustalono, że zarówno cywilni, jak i wojskowi pracownicy NSA poszukiwali adresów emailowych lub podsłuchiwali rozmowy telefoniczne swoich były lub obecnych współmałżonków, kochanków lub narzeczonych. Do tego celu posłużyli się możliwościami, jakie daje im praca wykonywana w NSA.
Tymczasem Jameel Jaffer, zastępczyni dyrektora ds. prawnych American Civil Liberties Union ostrzega, że zgłoszone przypadki naruszenia prawa przez pracowników NSA “są tylko czubkiem góry lodowej”.
− Jeśli weźmiemy pod uwagę tylko te wykroczenia, to tracimy szerszy kontekst − mówi Jaffer. − Większe obawy budzi fakt, na co prawo w ogóle pozwala. Z kolei dyrektor NSA Keith Alexander dał niedawno do zrozumienia, że mimo protestów opinii publicznej jego agencja chce rejestrować więcej rozmów telefonicznych niż dotychczas. Podczas przesłuchania w Kongresie senator Mark Udall zapytał Alexandra wprost, czy “NSA chce zapisywać rozmowy wszystkich Amerykanów”. − Jestem przekonany, że w interesie bezpieczeństwa państwa jest gromadzenie zapisu wszystkich rozmów telefonicznych w jednym miejscu po to, by móc je odtworzyć w chwili, gdy zajdzie ku temu potrzeba − brzmiała odpowiedź Alexandra.
(ak)