Jedni mieszkańcy Karaibów im tego zazdroszczą, inni próbują przedostać się do USA, podając się za Kubańczyków. Choć to nie jest łatwe, niektórym się udaje. Jednak większość rzekomych uciekinierów z Kuby wpada już podczas pierwszej rozmowy z funkcjonariuszami straży granicznej (Custom and Border Protection), bo zdradza ich... akcent. Niekiedy wystarczy kilka słów wypowiedzianych przez rzekomego Kubańczyka, by prawdziwi Kubańczycy pracujący w straży granicznej mogli przekonać się, że mają do czynienia raczej z obywatelem Jamajki, Hondurasu czy Haiti. Gdy imigranci nie są w stanie przedstawić dokumentów potwierdzających ich narodowość, Amerykanie starają się określić skąd pochodzą w oparciu o stosunkowo proste testy i obserwacjI. Nie wystarczy przybić łodzią do wybrzeża USA i podawać się za Kubańczyka, bo tak jest najkorzystniej.
Tegoroczne lato z doskonałą, spokojną pogodą zachęciło wielu Kubańczyków do pokonania groźnej zazwyczaj Cieśniny Florydzkiej, by znaleźć się u brzegów południowej Florydy. Ostatnio do plaży w Hollywood, na północ od Miami, przybiła łódź z 11 imigrantami. Okazało się, że to Kubańczycy i będą mogli pozostać w Stanach, bowiem gwarantuje im to zasada prawna znana jako wet-foot, dry-foot. Uciekinierzy z Kuby, którym uda się dotrzeć do wybrzeży USA, mogą tu pozostać, ale ci którzy zostaną zatrzymani na morzu są deportowani na Kubę. Tak stało się niedawno z grupą 46 Kubańczyków, których straż wybrzeża zatrzymała w pobliżu Florydy.
Funkcjonariusze straży granicznej są szkoleni pod kątem rozpoznawania imigrantów podających się za Kubańczyków. Muszą przejść prosty test z historii, geografii i znajomości miast na Kubie. Pytania są nieskomplikowane, jak chociażby to: jakie miasto jest stolicą Kuby? Błędna odpowiedź dyskwalifikuje. Druga część testu ma charakter lingwistyczny i sprawdza fonetykę oraz słownictwo imigranta twierdzącego, że jest Kubańczykiem. Dokładnej analizie poddawane są, pod kątem ich autentyczności, wszelkie dokumenty przedstawiane przez imigrantów, takie jak kubański dowód osobisty, paszport i akt urodzenia.
Oprócz Kubańczyków przybyłych do USA drogą morską i często bez dokumentów Stany Zjednoczone przyjmują co roku 20 tysięcy Kubańczyków, którzy osiedlają się tu na podstawie umowy zawartej między Fidelem Castro i administracją prezydenta Billa Clintona. Została ona wynegocjowana w 1994 roku i ma na celu zmniejszenie ryzykownych prób pokonania Cieśniny Florydzkiej w drodze do USA przez Kubańczyków, często wykorzystujących w tym celu tratwy lub łodzie domowej roboty. Umowa daje Kubańczykom szansę legalnej emigracji do Stanów Zjednoczonych bez narażania się na niebezpieczeństwa związane z morską eskapadą.
Wojciech Minicz