Sieć kawiarni Starbucks włączyła się w USA do ożywionej dyskusji na temat dostępu do broni palnej. Szef tej firmy Howard Schultz na blogu uprzejmie poprosił swych klientów, aby nie wchodzili z bronią do lokali Starbucksa, ani nawet do kawiarnianych ogródków.
"Obecność broni w naszych lokalach jest dla wielu klientów niepokojąca" - podkreślił Schultz i dodał, że wyjątek w kwestii broni w kawiarniach Starbucksa czyni dla stróżów prawa.
Starbucks ma w USA ponad 13 tysięcy lokali. W stanach, w których prawo zezwala na otwarte noszenie broni, uzbrojonych klientów tolerowano w kawiarniach tej firmy.
Schultz zastrzegł, że nie zamierza stawiać sprawy na ostrzu noża. Jego stanowisko w sprawie broni w lokalach Starbucksa jest apelem, prośbą, a nie zarządzeniem, które teoretycznie miałby prawo wydać. Nie zamierza nakładać na swoich pracowników obowiązku wypraszania uzbrojonych klientów.
Na stronie internetowej Starbucksa są już pierwsze komentarze do tego apelu. Jedni piszą, że kawy mogą się napić także gdzie indziej, inni chwalą inicjatywę Schultza i wyrażają przekonanie, że Starbucks zyska wielu nowych klientów.
(PAP)
Reklama