Profesor Boston University Michael Siegel i współautorzy badań Craig S. Ross oraz Charles King III dokonali analizy tej zależności w 50 stanach w latach 1981− 2010, by dojść do wniosku, że "wzrost posiadaczy broni o jeden proc. wiąże się ze wzrostem morderstw o 0,9 procent".
Naukowcy przyznali, że choć nie mogą udowodnić, że posiadanie broni jest jedyną przyczyną wzrostu liczby zabójstw, to nie mają wątpliwości, że w stanach, gdzie broń jest powszechna, przypadki śmierci od kul są znacznie częstsze niż w innych stanach.
Podobne wnioski wyciągano z badań przeprowadzonych wcześniej. Na przykład grupa naukowców z Harvardu przedstawiła dowody świadczące, że łatwy dostęp do broni zwiększa ryzyko wzrostu zabójstw.
"W domach, miastach, stanach i regionach USA z dużą ilością broni w prywatnych rękach zarówno kobiety, jak i mężczyźni są bardziej narażeni na przemoc z jej".
Badania z 1993 roku z Tennessee w Ohio i ze stanu Washington wskazały, że "trzymanie broni w domu jest silnie związane ze wzrostem zabójstw".
(HP-eg)