W środę 3 lipca wyroki mieli usłyszeć były kongresman z Illinois Jesse Jackson junior i jego żona była radna chicagowska Sandi Jackson. Ogłoszenie wyroku w sądzie federalnym w Waszyngtonie zostało jednak odroczone. Data nowej rozprawy na razie jeszce nie jest znana.
Z dokumentów sądowych wynika, że żadna ze stron – ani obrona, ani oskarżyciel – nie prosiła sędzię federalną Amy Berman Jackson (zbieżność nazwisk sędzi i podsądnych przypadkowa) o zwłokę w ogłoszeniu wyroku. Najprawdopodobniej była to decyzja samej Amy Berman.
Przed ogłoszeniem owej decyzji sędzia rozmawiała z adwokatami byłych polityków oraz z oskarżycielami federalnymi.
W ostatni piątek oskarżciele złożyli w sądzie wniosek o przejęcie obu domów Jacksonów (w Chicago i Waszyngtonie) oraz jeszcze innych aktywów.
Rejonowa Prokuratura Federalna w Waszyngtonie oświadczyła, że "władze federalne nie konfiskują mienia podsądnych, a tylko zabezpieczają je, by ochronić swoje interesy". Oprócz kar więzienia Jacksonom grożą też wysokie grzywny.
Oskarżciele proponują karę 4 lat więzienia dla Jesse Jacksona juniora i 18 miesięcy dla jego żony. B. kongresman miałby zwrócić pieniądze wydane z jego funduszy wyborczych, czyli 750 tys. dol. oraz dodatkowo zapłacić karę grzywny w wysokości 750 tys. dolarów.
Przypomnijmy, że na mocy porozumienia ze stroną skarżącą, Jackson junior (47 lat) przyznał się do wydania 750 tys. dol. z funduszu wyborczego na osobiste potrzeby, zaś Sandi Jackson (49 lat) do umyślnego zaniżania dochodów małżeństwa w zeznaniu podatkowym.
Jacksonowie mają dwoje dzieci w wieku szkolnym. B. kongresman cierpi na zespół dwubiegunowy (zwany też depresją maniakalną).
Alicja Otap
Reklama