Piątkowe spotkanie z kandydatami do fotela senatorskiego w stanowym Kongresie, nie przyciągnęło tłumu wyborców. Ale dlaczego mieli się stawić tłumnie wyborcy, skoro z pięciu ubiegających się o to stanowisko kandydatów pojawiła się trójka. W tym dwie panie, które przekonują, że są reprezentantkami Polonii, Wanda Majcher i Mary Anselmo.
O ile o polskich korzeniach pierwszej z nich mówi samo brzmienie imienia i nazwiska, o tyle nazwisko Mary Anzelmo, dla tych, którzy nie są wtajemniczeni w działaczy polonijnych organizacji, rodzi pytanie; jaka z niej Polka? Dość powiedzieć, że Mary Sendra Anselmo jest wiceprezydentem Zarządu Muzeum Polskiego w Ameryce, członkinią Kongresu Polonii Amerykańskiej i Fundacji Kopernikowskiej w Chicago.
Ale nie jest to miejsce na prezentację biografii i zaangażowania społecznikowskiego obu pań. Trzeba tylko skonstatować fakt, że obie kandydatki nieco podrasowały, na potrzeby swoich kampanii, swoje biografie. Ale nie one pierwsze, nie ostatnie.
Kolejne pytanie, które pojawia się po spotkaniach takich jak piątkowe, dotyczy tego, czy polskie pochodzenie jest wystarczającą rekomendacją, by ubiegać się o eksponowane stanowiska w mieście i stanie. Tę swoją polskość w pierwszej lub drugiej generacji eksponuje cała czwórka "polskich" kandydatów biorących udział w prawyborach: o stanowisko guberantora Illinois zabiega Adam Andrzejewski, z 17-go okręgu wyborczego o pozycję Komisarze powiatu Cook ubiega się Wiktor Foryś, w końcu wspomniane panie: Mary Anselmo i Wanda Majcher walczą o stanowisko senatora stanu Illinois.
Emocjonujące starcie
Prawybory 2-go lutego będą eksperymentem na żywym organiźmie; organiźmie polonijnym. Starcie na linii Majcher-Anselmo może być fascynujące i dostarczające wiedzy na temat tego, która Polonia - „stara”, z zapleczem związkowym, czy „młoda”, postsolidarnościowa, jest aktywniejsza, a tym samym - skuteczniejsza. Aspekt poznawczy tego wyborczego spektaklu jest nie do przecenienia. Szkoda tylko, że oznacza równocześnie podział głosów Polonii pomiędzy dwie kandydatki.
Marzyć sie tylko mogą takie czasy, kiedy Polonia, silna politycznie i lobbingowo, będzie mogła wystawiać kilku kandydatów na jedną pozycję, zaspakajając różne upodobania wyborców. Na razie, w długiej historii naszej diaspory w Chicago, jej polityczny wizerunek jest bardzo mizerny, a rozdrobnienie wyborcze niestety dowodzi tego, że we własnej grupie etnicznej uprawiamy ciągle nieporadny, małostkowy wyścig bez mety.
Małgorzata Błaszczuk
Copyright ©2010 4NEWSMEDIA. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Reklama