Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 10:29
Reklama KD Market
Reklama

Jesus "Chuy" Garcia z gminy numer siedem, czyli dylematy tłumacza

Przyszło mi ostatnio tłumaczyć pewną broszurkę z angielskiego na nasze. W sumie nic wielkiego, oficjalna ulotka o tym,, czym zajmuje się Cook County oraz jego commissioner Jesus "Chuy" Garcia, którego okręg obsługuje południowe przedmieścia Chicago. A tam, wiadomo, nasi górale mieszkają, więc tłumaczę zawiłości polsko-góralskie Luisowi z biura komisarza, by wiedział, że to super, gdy informacje dotrą do naszych, albowiem im człek więcej wie, tym mniej krzywdy sobie zrobi.


 


Miało być łatwo i przyjemnie, ot mały tekścik o komisarzu Garsyji, o Cook County, dużo numerów telefonów, krótkie opisy ważnych instytucji, formalny język, pieczęć państwowa – po prostu oficjalna ulotka wysokiego urzędu powiatowego, bo przecież Cook County, to powiat Cook.


 


Hrabstwo czy powiat?



Dylematy zaczęły się od samego początku. Cook County – hrabstwo czy powiat? Gugluję sobie, by zobaczyć, jaka jest praktyka. Hrabstwo brzmi staroangielsko, więc może powiat? Jednak nie, trafiam zarówno na hrabstwa jak i powiaty, a na coś zdecydować się przecież trzeba. Wybór pada na powiat, albowiem brzmi jak podział administracyjny.


 


Staram się zatem wyguglować pierwszy lepszy urząd powiatowy w Polsce, by porównać i zobaczyć, czym się zajmuje. Gdy tylko pojawi się wątpliwość – porównujemy, wybieramy odpowiednik i sprawa załatwiona. Tak to działa w teorii.


 


Szybko się jednak okazało, że nie tak łatwo znaleźć urząd powiatowy w Polsce, a na liście wyników wyszukiwania pojawiają się same PUPy, czyli Powiatowe Urzędy Pracy. Podział administracyjny tu i tam. Rozumuję tak, że skoro mamy województwa, to zarządza nimi wojewoda. Województwo pokrywa sieć powiatów, które znów dzielą się na gminy. W gminie rządzi wójt i ma swoje biuro w urzędzie gminy, jak na przykład wójt Jerzy Kołakowski z Urzędu Gminy Ustronie Morskie. Miastem rządzi burmistrz, zwany czasem prezydentem, a jego biurko stoi w Urzędzie Miasta. Znajduję przeróżne Urzędy Gminy, co miasto to Urząd Miasta, namiętnie wyskakują PUPy, gdy tylko wystukam w wyszukiwarce Urząd Powiatowy. A gdzie się podziały urzędy powiatowe?


 


Powiatowy może być Rzecznik Praw Konsumenckich, Inspektor Nadzoru Budowlanego, Zespół Szkół, szpital albo komisariat, lecz ślad za generalnym urzędem powiatowym, na kształt urzędu miasta lub gminy zaginął. Po chwili jednak olśnienie, że ten urząd na poziomie powiatu to po prostu starostwo po polsku. A zatem The President of the Cook County Board of Commissioners da się przetłlumaczyć krótko: starosta. Każdy komisarz ma swój dystrykt, tak jak wójt swoją gminę a ich rada tworzy Board of Commissioners, na czele którego stoi prezydent. Toni Preckwinkle starosta Cook County, czy jednak pozostać przy Prezydencie Zarządu Komisarzy Powiatu Cook? Natomiast w Polsce mamy w sumie 379 powiatów, a te pączkują na gminy. Wśród powiatów występują też miasta na prawach powiatu, tak zwane gminy grodzkie (65). Na przykład Poznań leży w powiecie poznańskim, ale pod starostę nie podpada, bo ma swojego prezydenta – Grobelnego Ryszarda.


 


Tutejszy powiat Cook dzieli się na dystrykty, tak jak polski powiat na gminy. Tłumaczenie zlecił mi właśnie Cook County Commissioner Jesus Garcia z dystryktu #7, czyli szef gminy. Tak jak nie będę na siłę robić starosty z Toni Preckwinkle, tak nie zrobię z Jesusa Garsyji wójta (nawet odmiana nazwiska sprawia problem) i zostanę przy komisarzu. W Polsce gminy mają swoje nazwy – gmina Barcin, gmina Wietrzychowice, ale zastąpić słowo dystrykt polską gminą się nie da, bo co, napisać Jesus Garcia, wójt gminy numer siedem?


 


Zoning, housing i inne



Różnice kulturowo-administracyjne płatają figiel za figlem. Wiemy doskonale, co to zoning, ale jak to oddać po polsku? W Polsce to może być Wydział Geodezji i Planowania Urbanistycznego albo Architektury i Budownictwa (wrocławski), albo (poznański) Wydział Gospodarki Przestrzennej.


 


Wymiękłem tak naprawdę przy Recorderze of Deeds – to taki urząd administrujący, który wydaje akta własności. We wrocławskim powiacie mamy Zakład Katastralny, ale przecież nie będę straszył Polonii z południowych przedmieść takim mało znanym słowem. Może Wydział Notarialny Dokumentacji Geodezyjno-Kartograficznej?


 


Dzwonię do Polski do sekretarza starostwa wrocławskiego, który w trakcie rozmowy przyznaje się, że studiował w Stanach na kierunku administracja, zatem zna temat i wyjaśnił, o co chodzi z wypisami z rejestrów gruntów i nieruchomości, jaką drogę przechodzi akt notarialny, powstający na zasadzie rejkojmi ksiąg wieczystych na przykład przy umowie kupna sprzedaży, który trafia ostatecznie do sądu wieczysto-księgowego. Potem z Recorder of Deeds możemy zgłosić się po wypis i mamy mapkę z naszą działką.


 


Kolejny telefon do poznańskiego starostwa z prostym zapytaniem, jak się u nich nazywa biuro, gdzie wydają akta urodzenia, ślubu, zgonu (vital information), by ładnie przetłumaczyć County Clerka. USC – Urząd Stanu Cywilnego kojarzy się bardziej ze ślubami niż ze zgonami.


 


Ze zdumieniem słucham, że w powiecie poznańskiem po stosowny wypis musisz udać się do Wydziału Bezpieczeństwa, Zarządzania Kryzysowego oraz Spraw Obywatelskich. Potężna nazwa. A Urzędu Powiatowego w dalszym ciągu nie znajduję.


 


Kolejną sprawę ilustruje przypadek Johna Strogera. Chodzi o szpital jego imienia. John Stroger (1929 - 2008) był pierwszym czarnoskórym starostą powiatu Cook, więc Szpital im. Johna Strogera to ładna nazwa. Niemniej trzeba pamiętać, że wiele budynków, mostów, dróg, a nawet przęseł nosi imię aktualnie urzędujących urzędników, co zawsze wywołuje u mnie uczucie irytacji, bo występującego u władzy nadmiernego hedonizmu nie lubię. U nas, w Najjaśniejszej, imię mostom czy rondom nadają postacie historyczne, wiekopomne wydarzenia, a nie lokalny urzędnik, który załatwił na projekt kasę i za którego kadencji powstała dana inwestycja.


 


Nie będziemy tłumaczyć sheriff inaczej niż szeryf, choć policja w Polsce wcale nie podlega starostwu, lecz bezpośrednio ministerstwu i mamy sporo nadkomisarzy i podkomisarzy, ale nie mamy szeryfów. W tym momencie dotykamy różnic strukturalno-kompetencyjnych.


 


Wydziały dowolnego polskiego starostwa mogą być różnie zorganizowane i czasem trudno znaleźć polski odpowiednik. Forest Preserve, czyli lasy państwowe – w Polsce pod ministerstwem, tutaj w gestii powiatu. Podobnie rzecz ma się z więziennictwem, które też pozostaje w gestii powiatu, gdy w Polsce jest to służba zmilitaryzowana, podlegająca ministerstwu. Dlatego z powiatu na powiat prywatne kompleksy więziennicze rozprzestrzeniają się powoli i skutecznie zmieniając Amerykę w największe na świecie więzienie (w statystykach bijemy Chiny). Przypominam, że pisałem ostatnio, iż kolejny prywatny biznes próbuje zbudować obóz koncentracyjny dla imigrantów w Crete, IL.


 


Przez Poznań nie przechodzi sieć autostrad 90, 94, 290, 55, więc w strukturze powiatu poznańskiego nie ma wydziału autostrad, który mamy w Cook County. W Polsce reforma sądownictwa nie zeszła się z reformą administracyjną, więc nie ma urzędu asesora sądowego. Nie orzekają już w sądach, znowelizowane niedawno prawo zlikwidowało tę funkcję z nadania ministra. Nie ma też asesora od naliczania podatku od wartości nieruchomości – bo nie ma takiego podatku w Polsce. Na razie.


 


Kiedy już doprowadziłem tłumaczenie do szczęśliwego końca i dumnie wręczyłem Luisowi, postanowiłem wyjawić na koniec, jakie paradoksy i subtelności trzeba czasem brać pod uwagę przy pracy tłumacza. Mówię mu zatem "wiesz, Luis, z twoim komisarzem rzecz ma się tak, że przejedziesz Polskę wzdłuż i wszerz, ale nie znajdziesz w żadnej gminie, oops, dystrykcie, wójta, ooops, komisarza, który miałby na imię Jesus. Szczerze ci powiem, Luis, że w życiu nie spotkałem żadnego rodaka o takim imieniu. No i ten przydomek "Chuy" – strasznie niefortunny z punktu widzenia języka polskiego, mam nadzieję, że czytacie to CZUJ a nie chuy" – martwię się. "What's wrong with 'chuy'?" – ciekawi się Luis – "aaaa, nic wielkiego, tylko głupio brzmi po polsku" – odpowiadam wymijająco, starając się pocieszyć – "nazwisko Garcia OK. Był taki film 'Zorro' i tam był sierżant Garcia. Polacy lubili sierżanta i Zorro, polubią i komisarza".


 


Jan Wiktor Soroko





Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama