Okiem felietonisty
Euro lekarstwem jest na wszystko, na kryzys, na rentę za niską, itd., jak w piosence Starszych Panów. Dramaturgia tych pierwszych remisowych meczy polskiej drużyny przypomina filmowe dreszczowce. Od euforii do zupełnego upadku ducha, od smutku po utracie bramki do wybuchu radości i powrocie nadziei po kapitalnym strzale Błaszczykowskiego.
Teraz potrzebne jest nam zwycięstwo nad drużyną czeską i jesteśmy cali w skowronkach. Polityka jak zawsze miesza się ze sportem. W polskim wydaniu za dużo jest polityki w sporcie. Internauci proponują rozwiązanie tego problemu przez wydanie całkowitego zakazu stadionowego dla politycznych celebrytów. Politycy dbają tylko o własny wizerunek i dolewają propagandowej oliwy do ognia, interpretując zachowanie kiboli w zależności od doraźnych korzyści.
Igrzyskami sportowymi powinni się bawić kibice, sprawozdawcy sportowi i felietoniści, a zakaz wykorzystywania sportu do celów politycznych powinien objąć polityków wszystkich formacji. Na czas trwania olimpiady zawieszano wojny w czasach starożytnych, a w XXI wieku powinno się zakazać politykom komentowania wydarzeń sportowych, które są przez nich wykorzystywane do niecnych celów, czyli nachalnego marketingu politycznego.
W Warszawie skompromitowali się kibole, którzy zorganizowani w nieformalne organizacje quasi gangowe muszą zniknąć i znikną, jeżeli młodzi ludzie dostaną dostęp do pracy we własnym kraju, a demokracja przestanie być fasadowa, a stanie się samorządowa. Policja powinna zdecydowanie reagować na ataki zamaskowanych łobuzów. Bandziorów trzeba poskromić, a młodych ludzi ratować przed upadkiem i degradacją. Młodzi Polacy muszą odzyskać pewność, że są gospodarzami we własnym kraju, a nie gastarbajterami na umowach śmieciowych. Kibole to frustraci, odrzuceni przez społeczność wielkich miast, która toleruje ich wybryki, bo sama również pozostaje bezradna i pozbawiona zasad etycznych i moralnych, których brak jest teraz “modny” w Europie.
W poprzednim felietonie cytowałem Wyborczą.biz, która podawała, że zagraniczne banki wycofały z polskich oddziałów 16 miliardów złotych.
“Gazeta Polska Codziennie” rozszera problem, podając, że “Spółki, córki zagranicznych banków działające w Polsce, są zadłużone w swych centralach na gigantyczną kwotę 55 mld euro, czyli blisko 250 mld złotych. Banki te, pisze autor artykułu, nie posłuchają polskiej Komisji Nadzoru Finansowego, odbiorą swoje dywidendy i wyślą z Polski za granicę, m.in. do tonącego hiszpańskiego sektora bankowego, który potrzebuje 150 – 200 mld euro. W efekcie hasło: Polaku jedź do Hiszpanii, Portugalii, czy Włoch, bo twoje pieniądze już tam są, lub wkrótce będą, może nabrać za chwilę prawdziwego dramatyzmu” – pisze “GPC”.
Taki jest obraz globalnego upadku systemu bankowego.
Polacy rozsiani po całym świecie znajdują w Euro 2012 odrobinę relaksu, tak potrzebną w tych trudnych czasach. Jednak lokalne problemy emigrantów, nieporównywalnie mniejsze, nie pozwalają nam zapomnieć o mizerności naszej kondycji prawnej w zetknięciu z arogancją urzędniczą. Kilka miesięcy temu mój sąsiad zawarł umowę z PolTV, która dostarcza dla indywidualnego odbiorcy w Stanach pakiet polskich programów telewizyjnych przez internet. Ten skromny pakiet zawierał program telewizji TVN, TVN 24, Telewizję Polonia i TVP Info. W dniu 11 czerwca z “pakietu” zniknęła Telewizja Polonia. Mój znajomy wysłał e-maila do PolTV i otrzymał następującą odpowiedź:
“Szanowni Państwo.
Z przyczyn od nas niezależnych z dniem 11 czerwca 2012 kanał TV Polonia został usunięty z platformy PolTV.
W związku z zaistniałą sprawą proponujemy itd, itp.
W międzyczasie PolTV dołoży wszelkich starań, aby kanał TV Polonia jak najszybciej powrócił na naszą platformę.
Przepraszamy za niedogodności”.
Firma PolTV nie podaje powodów, które wpłynęły na decyzję usuwającą Telewizję Polonia z tego pakietu. Powody, które zadecydowały o zniknięciu tego programu, powinny być podane do publicznej wiadomości. Do 11 czerwca nam się wydawało, że Telewizja Polonia jest częścią telewizji publicznej w Polsce i powstała w celu informowania polskiej diaspory o życiu, kulturze i przywróconej w Polsce demokracji. Jeżeli PolTV chce nadawać program Telewizji Polonia, co wynika z tego pisma do abonentów PolTV, to kto zabrania nadawania tego programu? Wolność dostępu do informacji jest fundamentem demokracji i praw obywatelskich. Czy inne grupy etniczne są również pozbawiane dostępu do programów telewizyjnch nadawanych z kraju, gdzie urodzili się ich przodkowie? Na te pytania powinniśmy otrzymać wyczerpującą odpowiedź.
Opiekę nad Polonią /polską diasporą/ przejęło od polskiego Senatu polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Czy urzędnicy i prawnicy tego ministerstwa mogą nam wyjaśnić, dlaczego Telewizja Polonia, utrzymywana z pieniędzy polskiego podatnika, nie może być nadawana przez internetową telewizję PolTV na terenie Stanów Zjednoczonych?
Te pytania nie powinny pozostawać bez odpowiedzi. Być może odpowiedzi są banalnie proste, ale tym bardziej nie powinny pozostawać tajemnicą. Czekamy na precyzyjną odpowiedź ministra Radosława Sikorskiego, szefa urzędu odpowiedzialnego za kontakty z Polonią.
Dlaczego telewizja publiczna w Polsce nie może udostępniać programów informacyjnych telewizjom etnicznym, np. takim jak Polvision?
Kto tego zabrania i na podstawie jakich idiotycznych przepisów ten dostęp jest limitowany, a nawet wręcz uniemożliwiany? Kto jest za to odpowiedzialny i dlaczego tych przepisów nie można zmienić, jeżeli powstały w czasach pogardy dla wolności obywatelskich?
Miejmy nadzieję, że opinia publiczna zostanie poinformowana o kulisach decyzji, które podejmują urzędnicze elity w gronie wzajemnej adoracji.
14 czerwca 2012
www.wojciechborkowski.com