Muszę zacząć od Syrii, bo dłużej milczeć się nie da. Pisałem o Tunezji, skąd arabska rewolucja przeniosła się do Egiptu i szybko zmiotła Mubaraka, lecz Syrii nie poświęcaliśmy zbyt wiele uwagi, a przecież nie da się milczeć, gdy reżim Assada i paramilitarne oddziały szabiha masowo strzelają do dzieci, podcinają gardła rodzicom. Koszmar. Na nic rozejm ogłoszony kilka tygodni temu. Rzeź trwa od wielu miesięcy i końca bratobójczej wojny nie widać. A świat milczy, choć z Unii Europejskiej zaczęto w końcu wyrzucać dyplomatów reprezentujących reżim. Gdyby mieli ropę lub inne złoża, na które polują wielcy tego świata, pewnie mówiono by głośno o prawach człowieka i zbrojna interwencja z pobliskiego lotniskowca byłaby natychmiastowa, a tak Syria dzieli los Korei Północnej, która przemieniła kraj w jeden wielki obóz koncentracyjny. O determinacji Syryjczyków niech świadczy dzielny kucharz, który skutecznie otruł pół sztabu generalnego reżimu Assada.
Nadto stępiła się nasza wrażliwość, bo jeszcze nigdy nie wyrzynaliśmy się nawzajem tak bardzo jak w XX wieku, który rozpoczął się wymordowaniem półtora miliona Ormian w ciągu niecałych dwóch lat 1915-1916. "Lepszy" okazał się Stalin, który otoczył kordonem wojskowym Ukrainę i w niecałe dwa lata (1932-33) wziął ją głodem. Zagłodził 7-10 mln Ukraińców. Druga wojna światowa to ogółem 72.000.000 ofiar, z czego 47 mln ofiar cywilnych. Polacy to 16% ofiar II wojny światowej (5.6 mln, plus 3 mln Żydów polskich). Holokaust licząc od dojścia Hitlera do władzy 1933 do 1945 to 8 mln zamordowanych Żydów. Powojenne statystyki są równie przerażające:
*1952-1979 – Iran – 70.000
*1954 – Gwatemala – 120.000
*1954 – 1975 – Wietnam – 4 mln
*1965 – Dominikana – 3000
*1965 – Indonezja – 800.000
*1973 – Chile – 30.000
*1975 – Wschodni Timor – 250.000
*1975-1979 – Kambodża – 1.5 do 2 mln
*lata 70. – Angola – 1 mln
*1984 – Nikaragua 30.000
*lata 80. – Salwador – 80.000
*lata 80. – Liban – 700.000
*1991 – do teraz – Irak – ponad 1 mln, w tym pół miliona to dzieci
*1994 – Rwanda – 800.000
*1992-1995 – Bośnia – 300.000
Pewnie nie wszystkie wojny wymieniłem – wystarczy, by wiek XX ogłosić najkrwawszym w dziejach ludzkości. Gwiazdką zaznaczyłem te konflikty, w które zbrojnie lub za pomocą CIA zaangażowały się Stany Zjednoczone.
Pisałem ostatnio tekścik o tym, że wiele rzeczy na świecie stoi na głowie i jest nie tak, jak powinno być. Skoro dolar stał się nic niewartym papierkiem z piramidą oraz okiem wielkiego brata może należy wrócić do pierwotnej wymiany towarowej? Ostatnio praktykować zaczęli to Grecy, którym ciągle grozi bankructwo oraz nowe wybory, bo partie, które zaproponowały radykalne cięcia przegrały z kretesem, a wygrani nie potrafią stworzyć rządu. Mamy więc impas i coraz mniejsze zaufanie do pieniądza, więc mandarynki wymienia się na fryzjera, a murarz chętnie przyjmie zapłatę w oliwkach.
Ale jest jeszcze jeden wątek, którego zabrakło w cyklu "do góry nogami" – a który bardzo pasuje na początek czerwca, gdy zaczyna się EURO 2012 w Polsce. Miałem 10 lat, gdy Polska reprezentacja była na światowym topie, Lato strzelał bramkę za bramką, lecz mój piłkarski rozwój zakończył się na Bońku i niejakim Buncolu, którego nazwisko zawsze mnie fascynowało. Dziś nie kręci mnie już ten biznes. Euro to ogromne koszty, które ponosi państwo polskie, a zyski w większości trafiają do działaczy, popularnie zwanych Familią UEFA. Jak działa familia? Na początku UEFA w latach 60. zatrudniała 3 osoby na etacie. Od tego czasu rozrosła się do tak wielkiego biznesu, że Lato z Kręciną mogą upijać się do woli i nawet rząd nie jest w stanie wysiodłać ich ze stanowisk i uporządkować PZPN.
Oburza mnie, że rząd jak frajerzy spełnia za nasze pieniądze ich wszelkie zachcianki, by odpalić widowisko, które pewnie nigdy się nie zwróci. Na meczu otwarcia z Grecją nie wystąpi Jarzębina z Kucudzy na Lubelszczyźnie. "Koko Euro Spoko" poleci z głośników. Jak to w polskim piekiełku bywa, pokłócili się o prawa autorskie panowie producenci, aranżer i zespół. Nikt teraz nie wie, do kogo należy piosenka. O tym powinien być materiał BBC, a nie o szarej piłkarskiej rzeczywistości.
Na nic zdało się poręczenie posłanki Kempy, Staruch siedzi za handel amfetaminą. Spróbuj jeszcze wytłumaczyć sąsiadowi z Belmontu, na czym polega kibolstwo w Najjaśniejszej. O tym, że prawdziwe mecze odbywają się na ustawkach, a zamiast piłki używa się kijów bejsbolowych, kastetów, noży i siekier. Sam nie wiem, co o tym myśleć, bo chciałbym, by mówili o nas jak najlepiej. Mnie już nie drażnią kryminalne zachowania kiboli, wyzwiska i debilny antysemityzm, bo to rzeczywistość, którą znam z Polski, no ale żeby BBC śmiało pokazać tę brutalną twarz polskiej i ukraińskiej piłki, gdy sami pacyfikowali hooligans, czyli swoich kiboli latami?
Wszyscy w tych dniach odnoszą się do obozów śmierci, które Obama przypisał Polakom. Zachodzę w głowę, dlaczego dajemy się tak poniżać. Polscy żołnierze giną w dalekim Afganistanie, nie dlatego, że Afganistan, jak Hitler, napadł na nasz kraj i trzeba się bronić, lecz ze względów lojalnościowych, bo USA prowadzą tam swoją wojnę i nas do niej wciągnęli. Gdybym był premierem polskiego rządu, wyprowadziłbym wojska natychmiast (jak to zapowiedział nowy francuski prezydent Holland) i wprowadził wizy dla Amerykanów. Dość poniżania! A za 'polskie obozy śmierci', panie Baracku Obamo, nie ma Pan mojego głosu w zbliżających się wyborach. "Bezmyślne lub intencjonalne używanie nazwy "polskie obozy śmierci" jest obraźliwe i haniebne" – powiedział prof. Adam Daniel Rotfeld w polskim Sejmie – "Nie tylko zamazuje to prawdę o sprawcach tej zbrodni, ale oczernia nasz naród, który był pierwszą ofiarą zbrodniczych praktyk hitlerowskich Niemiec". Przeprosiny, które nie padły z ust Obamy, oświadczenie, które ma wydać jakiś urzędnik Białego Domu mnie nie satysfakcjonują. Podobnie jak zamiana słów na nazistowskie obozy. Naziści, czyli kto? Przypomnę, że byli to Niemcy i tylko wyrażenie "niemieckie obozy śmierci" oddaje prawdę.
Nie ma Pan mojego głosu także ze względu na reformę imigracyjną, która w Pana wykonaniu, Baracku Obamo, przyniosła najwyższy wskaźnik deportacji. Przypomnę czytelnikom, że w roku 2011 padł deportacyjny rekord 396.906 – podaje ICE (Immigration and Customs Enforcement). Pisałem tydzień temu o proteście związanym z budową w Crete, Ill, specjalnego obozu koncentracyjnego dla nielegalnych imigrantów. Prywatna korporacja, The Corrections Corporation of America (CCA), słynąca z brutalności (szkoła gladiatorów, 24 podejrzane zgony), chce w Crete otworzyć kolejny obóz i skierować prawo na restrykcyjne tory, by biznes się dobrze kręcił. Senat w Springfield przyjął ustawę, która ma zablokować plany CCA. Teraz chodzi o to, by projekt SB 1064 (Senator Antonio Munoz oraz poseł Edward Acevedo) przyjął sejm stanowy, czyli House of Representatives w Springfield. Poprzyjcie protest swoimi e-mejlami do posłów – www.ICIRR.org/crete. Wiemy, że CCA wynajęło lobbystów w naszym stanie, by za kulisami dogadać się z decydentami. Musimy się im przeciwstawić, by nie skończyć jak Arizona. Jak to się stało, że w Arizonie wprowadzono tak restrykcyjne, antyimigracyjne prawo SB1070? Stoją za tym lobbyści z ALEC (American Legislative Exchange Commitee) oraz prywatny biznes więzienniczy.
Nie będę na Pana głosować również z tego powodu, że pańską administrację zdominowali banksterzy z Wall Street i bardziej reprezentuje Pan interesy Wall Street niż Main Street. A przede wszystkim nie będę brać udziału w waszej żenującej szopce wyborczej. Co to za demokracja, w której na 300 mln obywateli mamy zaledwie dwie partie polityczne, które różnią się od siebie, tak jak Coca-Cola od Pepsi. System wyborczy, w którym system liczenia głosów należy do prywatnej korporacji? Nie… ja się w to nie bawię.
Jan Wiktor Soroko