Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 08:29
Reklama KD Market

A może tak posiedzieć w domu?


Ameryka od środka



Sugestię zawartą w tytule dedykuję Donaldowi Trumpowi, który ostatnio ponownie zagościł we wszystkich niemal mediach z powodu wskrzeszonych przez niego bredni o tym, że prezydent Obama zajmuje swoje stanowisko nielegalnie, gdyż nie urodził się w USA. Brednie te powtarzał z godną podziwu konsekwencją w rozmowach ze wszystkimi najważniejszymi kanałami kablowej telewizji, a gdy naciskano na niego, by zdradził jakieś dowody na poparcie swoich tez, orzekł, że "istnieje wiele ludzi", którzy znają prawdę, ale chronią prezydenta, bo to dla niego jest "drugie Watergate". Ich tożsamości nie zdradził, twierdząc, że on "takich rzeczy nie robi".


 


Wszystko to można zignorować lub skwitować wzruszeniem ramion, ale niestety nie może tego zrobić republikański kandydat prezydencki Mitt Romney, którego Trump oficjalnie popiera, a z którym przed kilkoma dniami wystąpił na wspólnym wiecu politycznym w Las Vegas. Przedstawiciel kampanii wyborczej Romneya oświadczył, iż były gubernator Massachusetts już wielokrotnie stwierdzał, że uważa Obamę za człowieka urodzonego na Hawajach. Jednak w tym przypadku to nieco za mało. Trump i opowiadane przez niego głupoty zupełnie przyćmiły całą kandydaturę Romneya w dniu, w którym wygrał prawybory w Teksasie i stał się w ten sposób oficjalnie nominatem Partii Republikańskiej. Zamiast o jego sukcesie, rozmawiano niemal wyłącznie o egzotycznych treściach opowiadanych przez miliardera.


 


To, że Romney nie zaprzeczył oficjalnie temu, o czym mówi nieustannie Trump, już zostało użyte przeciw niemu w kampanii wyborczej. Powstaje bowiem dość niezręczne wrażenie, że Romney gotów jest zbywać milczeniem nawet bzdury, jeśli tylko w zamian jego kampania zdobędzie kilka dodatkowych milionów dolarów. Ponadto jego częste pokazywanie się w towarzystwie Trumpa z pewnością nie jest dla niego perspektywicznie korzystne. Znaczna większość Amerykanów uważa pana Donalda za megalomańskiego, nadętego bufona, którego zasadniczym celem w życiu wydaje się być pozostawanie na celowniku mediów. Jest to też postać, która niemal codziennie pokazuje wyborcom, że w politykę w sposób zdecydowany mogą się mieszać ludzie, których jedyną kwalifikacją jest stan konta bankowego.


 


Oczywiste jest to, że Romneya nie można obwiniać za wszystko to, co mówią jego współpracownicy, zwolennicy, itd. On sam wyraźnie to podkreślił w rozmowie, jaką przeprowadzili z nim dziennikarze na pokładzie samolotu zmierzającego do Las Vegas. Tyle że jeśli ktoś plecie nonsensy, może lepiej jest się z nim nie pokazywać wspólnie na wielkich politycznych spędach, niezależnie od zysków finansowych.


 


Jeśli chodzi o Trumpa, choć posiada on tu i ówdzie swoich zwolenników, Amerykanie mają go serdecznie dość i chcieliby, żeby po prostu zniknął z telewizji i wrócił do zwykłego dla siebie zajęcia: budowania nikomu niepotrzebnych kasyn i hoteli, z których niemal wszystkie mają w nazwie "Trump". Podobną sugestię wystosował pod jego adresem konserwatywny komentator George Will, który nazwał Trumpa "pompatycznym ignorantem". Widać też ma go już dość.


 


Andrzej Heyduk

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama