Były asystent trenera zespołu footballowego na stanowym uniwersytecie Pensylwanii (Penn State), oskarżony o nadużycia na tle seksualnym wobec ośmiu chłopców, nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że nikogo nie molestował, lecz wygłupiał się z podopiecznymi tak, jak to bywa między chłopcami.
W rozmowie przeprowadzonej przez Boba Costasa z NBC News Jerry Sandusky oświadczył, że nie jest pedofilem. Uważany swego czasu za następcę uwielbianego trenera, Joe Paterno, Sandusky upiera się przy swej niewinności, choć przyznaje, że po ćwiczeniach brał prysznic wspólnie z nieletnimi chłopcami, przytulał i łapał ich za nogi, lecz bez podłoża seksualnego.
Na pytanie, czy chłopcy są dla niego seksualnie atrakcyjni, odpowiedział: "Nie, lubię młodych ludzi i uwielbiam z nimi przebywać, lecz młodzi chłopcy nie są dla mnie atrakcyjni w sensie seksualnym".
Zapytany, czy jest coś, co uważa za niewłaściwe postępowanie, powiedział, że nie powinien kąpać się z nieletnimi chłopcami.
W tym samym dniu adwokat Sandusky´ego, Joe Amendola, w rozmowie z CNN określił swego klienta jako "dużego, przerośniętego dzieciaka". Dodał, że każdy, kto uprawia jakąś dyscyplinę sportową, wie, że po ćwiczeniach wszyscy idą pod prysznic, gdzie mają miejsce różne figle.
Amandola oskarża biura prokuratora generalnego Pensylwanii o wyolbrzymienie całej sprawy. Zwraca uwagę, że położenie ręki na kolanie chłopca nie jest czynem przestępczym, a przede wszystkim na to, że do tej pory nie zgłosił się nikt poszkodowany, lecz ludzie, którzy twierdzą, że byli świadkami lubieżnego zachowania Sandusky´ego.
(HP – eg)