Okiem felietonisty
PKB, czyli Produkt Krajowy Brutto, wzrósł w Polsce o 4,2 procent w trzecim kwartale, a w czwartym kwartale tego roku złotówka traci na wartości w tempie budzącym podejrzenia o machlojki spekulantów. Czy nie ma mądrych ekonomistów w tych globalnych czasach, a tylko zostali nam laureaci Nobla? W XXI wieku spekulanci usankcjonowani w legalnie istniejących instytucjach finansowych nie odchodząc od komputera zarabiają miliardy przelewając z konta na konto wirtualne pieniądze. Cyferki na ekranie monitora skaczą z kraju do kraju, z giełdy na giełdę, a stukający w klawiaturę komputera "finansiści" nie tworząc żadnych wartości, ani intelektualnych, ani materialnych, stają się jedynymi właścicielami świata. Dziwny jest ten świat, który wymknął się spod kontroli polityków, zajętych spłacaniem zobowiązań wobec osób i instytucji, które finansowały ich kampanię wyborczą.
Popatrzmy na lokalny problem, przed którym stanie tysiąc osób z miasta Łodzi, a o którym informuje nas portal Gazeta.pl. To właśnie w mojej rodzinnej Łodzi spółka VF Polska — producent odzieży dżinsowej — planuje zwolnić na początku 2011 roku około 1100 osób ze swojego łódzkiego zakładu. Według dyrektor zakładu VF Polska, pani Doroty Szczepańskiej, decyzja o likwidacji łódzkiej fabryki to konsekwencja zmian na rynku odzieżowym w Europie, która narzuca konieczność zmniejszenia produkcji oraz wprowadzenia elastyczności w liczbie produkowanych sztuk odzieży w ciągu roku. Łódzka firma należy do amerykańskiego koncernu VF Corporation zatrudniającego na świecie około 44 tysięcy osób. To jest właściciel m. in. takich marek jak Wrangler i Lee. Jak nas informuje Gazeta.pl, produkcja najprawdopodobniej zostanie przeniesiona do Azji.
Tak to w praktyce wygląda wpływ polskiego rządu, polskich polityków, na życie mieszkańców Łodzi, na stan bezrobocia i inwestycji w tym mieście. Polscy politycy nie mają nic w tej sprawie do powiedzenia. Decyzje o powstaniu tego zakładu zrodziły się tysiące mil od Łodzi. Decyzje o likwidacji tego zakładu również tam gdzieś powstały. W tym konkretnym wypadku, globalny inwestor wyrósł w Stanach, tu urósł w potęgę, ale zakład przenosi nie do Stanów, tylko do Azji, gdzie są mniejsze koszty produkcji. W Stanach będzie sprzedawał tylko własną produkcję.
To jest przykład jednostkowy, lokalny, ale powielony przez inne rodzaje produkcji jest dla każdego kraju bardzo niebezpieczny. Taka ucieczka fabryk z każdego kraju na świecie może ten kraj spustoszyć w przeciągu kilku lat, co już widzimy sami na własnej skórze. Lokalni politycy pozostają bezradni. Politykom pozostaje tylko rola tłumaczenia bezrobotnemu narodowi konieczności wyrzeczeń. Wszystkie kraje atlantyckie są zadłużone.
Teraz przyszła kolej na Polskę. Wyniki finansowe przedstawione przez rząd są dobre, a Polska złotówka traci codziennie na wartości. Nigdy nie dowiemy się, kto na tym wirtualnym przepływie miliardów zarobił najwięcej. Globalny finansista pozostaje anonimowy. Politykom polskim pozostanie rola karbowego, nakłaniającego prośbą i groźbą własny naród do większych wyrzeczeń dla anonimowego właściciela banków, fabryk i ziemi, tej, która miała rodzić chleb z masłem.
Zamiast chleba z masłem dostaliśmy przecieki zamieszczane w witrynie internetowej WikiLeaks. To też jest znak naszych czasów.
1 grudnia 2010