Ameryka od środka
Od paru dobrych lat podaję do wiadomości publicznej adres email (w Kalejdoskopie), na który każdy Czytelnik może do mnie wysyłać dowolne komentarze. Zwykle niemal natychmiast na nie odpowiadam w taki czy inny sposób. Ale robię to tylko wtedy, gdy mój korespondent wyraża jakiś rzeczowy pogląd, niezależnie od tego, czy się ze mną zgadza, czy też nie. Bieżący rok przyniósł w tej elektronicznej korespondencji pewną zasadniczą zmianę, która sugeruje, iż staliśmy się społeczeństwem na tyle podzielonym, że zdrowy rozsądek staje się z wolna przymiotem rzadkim.
Niektórzy moi korespondenci zaczynają swoje przesłania pod moim adresem w sposób, który w zasadzie z góry wyklucza jakąkolwiek dyskusję. Podam kilka świeżych przykładów:
“Ty czerwona świnio...”, “W szkole chyba nie uważałeś, baranie...”, “Po co udajesz, że nie jesteś pederastą...”, “Tacy jak ty prędzej czy później zawisną na latarni...”, “Durniu pi....ly, przestań szerzyć socjalizm...”, “Postawiłeś na tę swoją małpę w Białym Domu, to teraz masz”. Nie wspomnę już o epistołach, które zawierają wyłącznie wulgarne wyzwiska.
Oczywiście zupełnie ignoruję tego typu listy. Odpowiadać na nie ma sensu, bo niby w jaki sposób? Postanowiłem jednak, że ludzie, którzy mają czelność elektronicznie zniżać się do neandertalnego poziomu dyskusji, winni być ujawniani. Zapraszam zatem wszystkich co bardziej zacietrzewionych do dalszego uprawiania kretynizmu dyskusyjnego, ale ostrzegam, że będę odtąd co bardziej ważkie przykłady głupoty cytował w całości, wraz z podaniem adresu email adresata. Jestem pewien, że wielu z tych ludzi nigdy by tych samych słów nie wygłosiło osobiście i w mojej obecności, ale za zasłoną poczty elektronicznej czują się bezpiecznie. Tę elektroniczną zasłonę niniejszym zdejmuję.
Z drugiej strony zastanawiam się, jakie mogą być motywacje tego typu korespondentów. Oczywiste jest to, że w dzisiejszym krajobrazie politycznym USA istnieją poważne, zasadnicze podziały. Dlaczego jednak ma to być pretekstem do porzucania rzeczowości, intelektu, racjonalnych sporów na tematy polityczne, kultury wypowiedzi, itd.? Niestety bardzo podobne zjawisko występuje w różnych internetowych kręgach dyskusyjnych, poświęconych bieżącym wydarzeniom w Polsce. Nie sposób tam pobyć przez kilka minut, by się nie zorientować, że jest to dyskusja wulgarnych przygłupów, którzy mają bardzo wątłe pojęcie o czymkolwiek.
Demokracja zwykle nie sprzyja tym, którzy nie mają nic do powiedzenia. Owszem, gardłować mogą o czymkolwiek i tak długo jak chcą. Problem w tym, że ani nic z tego nie wynika, ani też nikt nie zwraca na to za bardzo uwagi. Trudno jest przejmować się tym, co zaczyna się od wyzwiska, pomówienia, fałszu lub przekleństwa. I jeszcze jedno – tym z moich korepondentów, którzy zaczynają swoje listy od “ty, taki i owaki” zwracam uwagę na fakt, że “bruderszafta” z nimi nie piłem i – sądząc po intelektualnym ładunku ich wypowiedzi – raczej nigdy bym nie wypił. Domagam się zatem, by zamiast “ty czerwona świnio” zwracali się do mnie per “Panie czerwona świnio”. Z góry dziękuję.
Andrzej Heyduk