Okiem felietonisty
Wokół debat wyborczych w Polsce trwa prawdziwy taniec. W mediach pojawiąją się powtórki z Mrożka: zapraszam do debaty – mówi jeden z kandydatów, a drugi odpowiada – dziękuję, nie tańczę. Zapraszają czterech, jeden odmawia, trzech potwierdza. Widzowie czekają z zapartym tchem, jak na taniec z gwiazdami.
Telewizja publiczna ustanawia własne kryteria, mają rozmawiać tylko ci, którzy mają za sobą poparcie ugrupowań parlamentarnych. Pozostali kandydaci twierdzą, że to dyskryminacja. Rzecznicy kandydatów nazywają przeciwników politycznych “tchórzami”. Targi i wystąpienia rzeczników prasowych tworzą chór grecki, śpiewający unisono. Główni aktorzy zwlekają z wejściem na arenę medialną i z przedstawieniem czytelnych programów, które by dały szansę wyborcy, aby mógł wybrać własnego faworyta. Wyborcy nie mogą czekać i odpowiadają na pytania ankieterów badających poparcie kandydatów. Według ostatnich danych rosną szanse Jarosława Kaczyńskiego. Decydujący będzie ostatni tydzień.
Tematem tygodnia został gaz łupkowy, który podobno zalega pod Polską, czyli unijną ziemią i czeka na wydobycie. Kto będzie rządził tym gazem? Warszawa czy Bruksela? Czy może firmy amerykańskie lub kanadyjskie, które podobno dostały koncesje na jego wydobycie? Temat to przyszłościowy, bo hipotetyczny, czyli oparty na hipotezie, że gaz jest w ilościach godnych inwestycji. Ludzie w wieku średnim pamiętają histerię z polską ropą nad Bałtykiem. Minister Sikorski zapowiada, że Polska może stać się nawet drugą Norwegią. Po “drugiej Japonii”, którą prorokował pewien polski polityk i “drugiej Irlandii”, o której marzył inny polityk, to ta “druga Norwegia” wpisuje się w ciąg polskich marzeń i kompleksów. Komentując temat tygodnia, Jarosław Kaczyński powiedział w Warszawie podczas debaty gospodarczej: “Żeby z tej szansy, jaką być może jest gaz niekonwencjonalny umieszczony w głębi ziemi skorzystać, trzeba państwo przebudować. Obawiam sie, że nie da się go przebudować odcinkowo. To musi być przebudowa znacznie szersza. W przeciwnym razie ta sprawa, która jest związana z ogromnymi pieniędzmi, stanie się pokazowym poligonem polityki transakcyjnej ze wszystkimi jej negatywnymi skutkami” — koniec cytatu z PAP.
Trzeba przyznać, że komentarz Jarosława Kaczyńskiego jest godny męża stanu. Polityka “transakcyjna” Trzeciej Rzeczpospolitej zaczyna Polakom wychodzić bokiem. Polska złotówka coraz tańsza, a bezrobocie rośnie.
Tematem, który zginął w powodzi i przygotowaniach do wyborów prezydenckich, była rozmowa z prof. Brzezińskim, jaką prowadził Jacek Żakowski z Polityki. Gazeta Wyborcza opatrzyła ją tytułem: “Dominacja zachodu dobiega końca”. Profesor Brzeziński zastrzegał, że nie jest prorokiem, ale przedstawił słuchaczom swoje prorocze wizje: “...świat się zmienia. Dominacja Zachodu, która trwała 500 lat, się kończy. W ciągu ostatniego półwiecza Azja, Afryka, Ameryka Południowa stały się politycznie świadome.
W Chinach dokonały się wielkie zmiany, podobne będą miały miejsce w Indiach. Indonezji, Brazylii. Nadchodzi nowa era” — koniec cytatu.
Miejmy nadzieję, że kandydaci do fotela prezydenckiego zapoznali się z przemyśleniami prof. Brzezińskiego. Politycy powinni myśleć o przyszłości, a historycy zapoznawać nas z historią. W Polsce jest dokładny miszmasz.
Historycy bywają nadmiernie upolitycznieni, a politycy “histeryzują” zamiast politykować, czyli myśleć o przyszłości. Miejmy nadzieję, że to się zmieni po wyborach. Jacek Żakowski chciał wyciągnąć od prof. Brzezińskiego, kto jego zdaniem powinien wygrać te wybory prezydenckie. Nie udało się. — Lepszy kandydat — uciął profesor.
Polacy z Chicago, opierając się na własnych doświadczeniach, wiedzą, kto jest lepszym kandydatem.
9 czerwca 2010