Redakcja
Długoletnia korespondentka UPI, a obecnie Hearsta, 89-letnia Helen Thomas naraziła się na ostre komentarze, gdy na światło dzienne wyszło nagranie jej rozmowy z nowojorskim rabinem, w której powiedziała, że Żydzi powinni wynosić się z Palestyny i wracać do Polski, Niemiec, USA i państw, z których przybyli.
Pierwszy wyraził oburzenie były rzecznik prez. George´a W. Busha Arie Fleischer: "Thomas sugeruje religijną czystkę. Gdyby jakiś dziennikarz powiedział to samo o czarnych lub Latynosach, to od razu straciłby zatrudnienie". Zaraz po nim odezwał się Lanny Davis, specjalny doradca i rzecznik Białego Domu za prez. Billa Clintona. Tym, którzy mówią, że Thomas chroni prawo wolności słowa, Davis odpowiada, że nie byliby tak bardzo tolerancyjni, gdyby sprawa dotyczyła innej grupy etnicznej.
Dana Perino, następczyni Fleischera, opowiedziała się za pozbawieniem Thomas przywilejów takich, jak miejsce w pierwszym rzędzie na konferencjach prasowych. Inni uważają, że Hearst powinien zwolnić ją z pracy.
Naciski już zrobiły swoje. Ze współpracy z Heleną Thomas zrezygnowała firma Nine Speakers. Załatwione przez tę firmę wystąpienie Thomas na zakończenie roku szkolnego w liceum im. Walta Whitmana, odwołano.
Uchodząca za dziekana korespondentów Białego Domu, Thomas wchodzi w skład korpusu prasowego od czasów prez. Dwighta Eisenhowera. Nigdy nie kryła niechęci wobec polityki Izraela. W ub. tygodniu na brifingu z sekr. prasowym Robertem Gibbsem, po zabiciu przez izraelskich komandosów 9 pasażerów flotylli wiozącej artykuły pierwszej potrzeby dla mieszkańców Gazy, Thomas nazwała ten krwawy incydent "umyślną masakrą i zbrodnią".
"Co jest takiego świętego w naszych stosunkach z krajem, który umyślnie zabija i bojkotuje ludzi, a my wspomagamy i podtrzymujemy ten bojkot?" Thomas nie dostała od Gibbsa jasnej odpowiedzi.
(AP – eg)
