W sobotę biało-czerwoni przegrali na PGE Narodowym z Portugalią 1:3, ale wciąż mieli o co grać w grupie A1.
Już raz spotkali się z Chorwatami w tej edycji LN. We wrześniu ulegli w Osijeku 0:1 po golu z rzutu wolnego słynnego Luki Modrica.
"Stać nas na zwycięstwo. Mamy jakość, dobrych zawodników. Od początku musimy narzucić swój styl i wygrać to spotkanie, bo jest dla nas kluczowe" - mówił przed wtorkowym spotkaniem pomocnik Piotr Zieliński, który wybiegł na boisko w opasce kapitana. W kadrze narodowej zagrał po raz 97.
Pełniący zwykle funkcję kapitana Robert Lewandowski rozpoczął na ławce rezerwowych, wszedł w trakcie drugiej połowy.
"Robert ma lekki uraz" - przyznał przed meczem na antenie TVP Sport trener Michał Probierz.
W bramce, co już wcześniej zapowiadał selekcjoner, stanął Marcin Bułka.
Chorwaci nie mogli wystąpić w najsilniejszym składzie. Zabrakło m.in. znakomitego pomocnika Manchesteru City Mateo Kovacica (z powodów rodzinnych). Zagrał natomiast napastnik Andrej Kramaric, dla którego był to setny występ w reprezentacji.
We wtorkowy wieczór na trybunach PGE Narodowego obecny był prezydent RP Andrzej Duda, któremu towarzyszył m.in. prezes PZPN Cezary Kulesza.
Probierz obiecywał ofensywną, odważną grę i jego piłkarze na początku narzucili wysokie tempo. Na efekty nie trzeba było długo czekać.
Już w piątej minucie po podaniu Kacpra Urbańskiego bramkę strzałem z lewej strony pola karnego zdobył Piotr Zieliński. Ten sam duet dał biało-czerwonym jedyne trafienie w sobotnim meczu z Portugalią.
Kibice mogli przecierać oczy ze zdumienia, bo gospodarze naprawdę imponowali szybkością i odwagą, ale... czar szybko prysł.
W 19. minucie fenomenalnym strzałem z woleja popisał się Borna Sosa. Bułka był bez szans - to jeden z ładniejszych goli w ostatnich tygodniach w Europie.
Od tego momentu Chorwaci nabrali wiatru w żagle, a piłkarze Probierza... praktycznie stanęli. Wkrótce potem przegrywali już 1:3. W 24. minucie gola strzelił Petar Sucic, a kilkadziesiąt sekund później, bo błędzie bardzo niepewnego Pawła Dawidowicza, podwyższył Martin Baturina.
Polscy piłkarze długo nie mogli się otrząsnąć. Wydawało się, że Chorwaci w pełni kontrolują już przebieg wydarzeń na boisku. W 38. minucie Probierz zdjął z boiska Dawidowicza, a w końcówce pierwszej połowy nadzieje kibiców odżyły dzięki Nicoli Zalewskiemu, który po akcji Zielińskiego i podaniu Jakuba Kamińskiego trafił z lewej strony pola karnego w tzw. długi róg na 2:3.
Ten gol ożywił podopiecznych Probierza i sprawił, że druga połowa zapowiadała się bardzo ciekawie.
Bohaterem drugiej części przez długi czas był Bułka, który kilka razy popisał się znakomitymi interwencjami, m.in. po mocnym strzale z dystansu Modrica. Gdyby nie golkiper Nice, zapewne emocje szybko by się skończyły.
W 62. minucie trybuny ożywiły się, ponieważ Probierz wprowadził do gry m.in. Lewandowskiego i Maximilliana Oyedele, który trzy dni wcześniej zadebiutował z Portugalczykami.
Zmiany wyraźnie pomogły biało-czerwonym. W 68. minucie było już 3:3. Po zagraniu Lewandowskiego bramkę precyzyjnym strzałem z dystansu - czyli w swoim stylu - zdobył Sebastian Szymański.
Kwadrans przed końcem Probierz dokonał wymuszonej zmiany. Z powodu kontuzji gry nie mógł kontynuować Zieliński, a jego miejsce zajął Bartosz Kapustka, który wrócił do kadry po ośmiu latach.
Natomiast od 76. minuty Chorwaci musieli grać w dziesiątkę - czerwoną kartkę za faul na Lewandowskim zobaczył bramkarz Dominik Livakovic, przy próbie wybicia piłki daleko przed polem karnym.
Mimo osłabienia goście nie pozwolili już na nic podopiecznym Probierza, rezerwowy golkiper Nediljko Labrovic nie miał praktycznie pracy i remis utrzymał się do końca.
Kolejne spotkania - z Portugalią na wyjeździe i Szkocją u siebie - polscy piłkarze rozegrają w listopadzie.
Do ćwierćfinału Ligi Narodów awansują dwa najlepsze zespoły z grupy. Trzecia drużyna zagra baraż o utrzymanie, a ostatnia spadnie bezpośrednio do dywizji B.