Większość Amerykanów uważa, że wojna w Afganistanie "nie jest warta" związanych z nią kosztów. Sondaż Washington Post/ABC wskazuje, że tylko 44% społeczeństwa jest zdania, że wojnę należy kontynuować, podczas gdy 52% nie zgadza się z tą opinią.
Przeciw wojnie wypowiada się 2/3 demokratów i 56% niezależnych, za wojną 69% republikanów. Okazało się również, że chociaż Amerykanie tracą cierpliwość, to większość (56%) pochwala sposób, w jaki prezydent Obama prowadzi tę wojnę.
Przed przyjazdem prezydenta Afganistanu z 4-dniową wizytą do Waszyngtonu Obama zwrócił się do pracowników Białego Domu, by traktowali gościa z szacunkiem. Uwaga prezydenta nastąpiła po kilku miesiącach publicznych krytyk pod adresem Hamida Karzaja, jego rodziny i członków rządu za korupcję, brak kompetencji i rzekome związki z afgańskim kartelem opiumowym. Karzaj "zemścił się" sugerując, że wstąpi do Talibanu.
Podziały w administracji Obamy na temat Karzaja są dobrze znane. Sekretarz stanu Hillary Clinton uchodzi za jego "najlepszego przyjaciela" w Waszyngtonie, podczas gdy wiceprezydent Joe Biden i doradca ds. bezpieczeństwa narodowego James L. Jones są w czołówce jego najostrzejszych krytyków.
Podział jest również widoczny w Kabulu. Generał Stanley McChrystal wielokrotnie zwracał się do Obamy o zacieśnienie stosunków z Karzajem. Z kolei ambasador Karl Eikenberry i specjalny wysłannik Richard Holbrooke wzywali prezydenta do utrzymania dystansu.
W ostatnich dniach większość przedstawicieli amerykańskiego rządu publicznie wyraziło poparcie dla Karzaja. Ułatwia to Obamie spełnienie celu, jakim jest zapewnienie afgańskiego prezydenta, że Stany Zednoczone nie opuszczą jego i jego kraju, a poparcie i troska o bezpieczeństwo nie skończy się wraz z wycofywaniem wojsk. Proces ten ma się rozpocząć w czerwcu 2011 roku.
(HP – eg)