Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 13 października 2024 11:26
Reklama KD Market

Kto sponsorował Shahzada?


 


Po dwóch dniach intensywnych przesłuchań Faisala Shahzada nabrano przekonania, że działał z inspiracji i na polecenie pakistańskiego Talibanu, zanim umieścił wybuchowy ładunek na ruchliwym skrzyżowaniu Manhattanu. Opinię tę ukształtowano na podstawie zeznań Shahzada o kontaktach z tą grupą i dowodach, których FBI nie chce ujawnić.


 


Fakt, że 30-letni syn emerytowanego oficera pakistańskiego lotnictwa wojskowego bez przeszkód wszedł na pokład samolotu odlatującego z lotniska im. Johna F. Kennedy´ego w Nowym Jorku do Dubaju poważnie zaniepokoił burmistrza Michaela Bloomberga i członków Kongresu, którzy wysunęli szereg propozycji umocnienia bezpieczeństwa. Padły wnioski o poddawanie bardziej dokładnej kontroli pasażerów płacących za bilety gotówką. Niezależny senator z Connecticut, Joseph Lieberman, i republikanin z Massachusetts, sen. Scott Brown, proponują pozbawienie obywatelstwa osób podejrzanych o działalność terrorystyczną, a burmistrz Bloomberg zwrócił się do Kongresu o wprowadzenie zakazu sprzedaży broni i środków wybuchowych klientom, których nazwiska widnieją na liście podejrzanych.


 


Na razie nikt nie wyraża pewności, co do związków Shahzada z Talibanem. Podczas gdy jeden wysoki rangą przedstawiciel administracji Obamy podejrzewa, że terrorysta kontaktował się z talibami, to inni mówią jedynie, że Shahzad znał niektórych członków tej grupy. 


 


Śledztwo skupia się na pytaniu, kto dał Shahzadowi pieniądze na samochód, w którym miał nastąpić wybuch, i na bilet do Dubaju. Droga może poprowadzić do Pakistanu. Wychwycenie grupy sponsorów Shahzada nie będzie łatwe, ponieważ w szczepowym, rządzącym się własnymi prawami regionie tego kraju mieszkają członkowie różnych organizacji spiskujących i atakujących pakistańskie miasta, dokonujących napaści na graniczne tereny Afganistanu oraz na przedstawicielstwa amerykańskie i zachodnioeuropejskie. 


 


Działa tam pakistański Taliban, al-Kaida, Haqqani, Lashkar-e-Taiba i Jaish-e-Muhammad.


 


Oficerowie wywiadu nie mają wątpliwości, że ataki bezpilotowymi samolotami CIA (drones) na cele w Pakistanie w ostatnim roku coraz bardziej popychają tamtejszy Taliban, zwany Tehrik-i-Taliban, do odwetu, a tym samym poszukiwań wszelkich możliwości uderzenia w USA.  


 


W 2008 roku zwiększono użycie "dronów". Prezydent Obama jeszcze bardziej rozszerzył program, który cieszy się poparciem ustawodawców z obu partii, gdyż jest postrzegany jako skuteczne eliminowanie niebezpiecznych bojowników bez narażania życia Amerykanów.  


 


Grudniowa napaść na bazę CIA w Afganistanie i nowojorski incydent przypominają, że używanie bezpilotowych samolotów prowokuje do akcji odwetowych. 


 


"Bombardujemy siedziby ich liderów i obozy treningowe, co prawdopodobnie wyprowadza z równowagi innych ludzi o podobnym do Shahzada sposobie myślena", mówi amerykański ekspert od kontrterroryzmu.  


 


Kiedy w marcu lider pakistańskich talibów, Baitullah Mehsud, chwalił się, że jego grupa planuje atak na Waszyngton na taką skalę, że zadziwi cały świat, przedstawiciele władz USA potraktowali to jak puste przechwałki. Próba ataku na Time Square zmusiła do ponownego zastanowienia.


 


Wiadomo, każda z terrorystycznych grup zabiega o najwyższą nagrodę w świecie dżihadystów – udany zamach na ziemi amerykańskiej. To zwiększa napływ gotówki i nowych rekrutów.  


 


Dennis McDonough, szef personelu Krajowej Rady Bezpieczeństwa, twierdzi, że incydent z Times Square wskazuje, że Pakistan i Stany Zjednoczone mają wspólnego wroga.


 


Administracja Obamy znajduje się w stałym kontakcie z pakistańskim rządem. Spodziewa się daleko idącej  współpracy.


 


Do tej pory w Pakistanie aresztowano 12 osób podejrzanych o udział w spisku.


 


Ambasador USA, Anne W. Patterson, spotkała się z prezydentem Pakistanu Asifem Ali Zardari i ministrem spraw zagranicznych Shahem Mehmoodem Qureshi. Rozmawiała z ministrem spraw wewnętrznych, Rehmanem Malikiem. Specjalny reprezentant USA w Pakistanie i Afganistanie, Richard Holbrooke, również rozmawiał z min. Qureshi.


 


"Kluczową sprawą jest to, że dotykamy właściwych guzików i otrzymujemy dobre sygnały", podsumował kontakty z pakistańskimi liderami amerykański dyplomata.


 


(NYT – eg)



Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama